Strona:Juliusz Verne-Podróż naokoło świata w 80-ciu dniach.djvu/060: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
 
m Robot automatycznie zamienia tekst (-­ +)
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 1: Linia 1:
{{pk|lud|nością}} około 110 milionową. Widzimy więc, iż większa część tego państwa usunęła się z pod władzy Anglii i zachowała niezależność.<br />
{{pk|lud|nością}} około 110 milionową. Widzimy więc, iż większa część tego państwa usunęła się z pod władzy Anglii i zachowała niezależność.<br />
{{tab}}Wygląd tego kraju, jego zwyczaje, podział etnograficzny zmieniają się szybko. Dawniej podróżowano tu sposobem bardzo prostym, pieszo, konno, w lektykach lub na plecach ludzi. Teraz zaś na rzekach indyjskich kur­sują statki i kolej żelazna, przerzynająca In­dye w całej jej szerokości, umożebnia w prze­ciągu trzech dni podróż z Bombayu do Kalkuty.<br />
{{tab}}Wygląd tego kraju, jego zwyczaje, podział etnograficzny zmieniają się szybko. Dawniej podróżowano tu sposobem bardzo prostym, pieszo, konno, w lektykach lub na plecach ludzi. Teraz zaś na rzekach indyjskich kursują statki i kolej żelazna, przerzynająca Indye w całej jej szerokości, umożebnia w przeciągu trzech dni podróż z Bombayu do Kalkuty.<br />
{{tab}}O godzinie 4-tej minut 50 wieczorem pa­sażerowie »Mongolii« wysiedli w Bombayu. Pociąg do Kalkuty miał odejść dopiero o 8-ej. Pan Fogg pożegnał swych partnerów, wydał słudze szczegółowe dyspozycye, co do niektó­rych zakupów i upominając, by się przed go­dziną 8-mą stawił na dworcu, udał się miarowym krokiem do biura paszportowego. Mia­sto z jego osobliwościami nie obchodziło go wcale. Ani hotele, ani bogata biblioteka, ani rynki z kretonami, ani sklepy, ani synagogi, ani ormiańskie kościoły, nie zwróciły jego uwagi. Nie obdarzył ani jednem spojrzeniem arcydzieł Elephanta, ani grot Kanherie na wyspie Salcette, wszystkich tych pięknych szczą­tków architektury buddyjskiej.<br />
{{tab}}O godzinie 4-tej minut 50 wieczorem pasażerowie »Mongolii« wysiedli w Bombayu. Pociąg do Kalkuty miał odejść dopiero o 8-ej. Pan Fogg pożegnał swych partnerów, wydał słudze szczegółowe dyspozycye, co do niektórych zakupów i upominając, by się przed godziną 8-mą stawił na dworcu, udał się miarowym krokiem do biura paszportowego. Miasto z jego osobliwościami nie obchodziło go wcale. Ani hotele, ani bogata biblioteka, ani rynki z kretonami, ani sklepy, ani synagogi, ani ormiańskie kościoły, nie zwróciły jego uwagi. Nie obdarzył ani jednem spojrzeniem arcydzieł Elephanta, ani grot Kanherie na wyspie Salcette, wszystkich tych pięknych szczątków architektury buddyjskiej.<br />
{{tab}}Powróciwszy na przystań, pan Fogg kazał sobie podać obiad. Między innemi daniami
{{tab}}Powróciwszy na przystań, pan Fogg kazał sobie podać obiad. Między innemi daniami