Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.1.djvu/132: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja przejrzana] | [wersja przejrzana] |
m Robot automatycznie zamienia tekst (- +) |
m Bot zamienia szablony |
||
Treść strony (podlegająca transkluzji): | Treść strony (podlegająca transkluzji): | ||
Linia 1: | Linia 1: | ||
{{tab}}— Już po nas!<br /> |
{{tab}}— Już po nas!<br /> |
||
{{tab}}— Komendancie, komendancie!<br /> |
{{tab}}— Komendancie, komendancie!<br /> |
||
{{tab}}Okrzyki te wydawali ludzie będący na służbie. Wall poskoczył na tył okrętu. Shandon i doktór wybiegli na pokład i patrzyli. Wśród mgły na pół roztwartej zdawało się, że Palec |
{{tab}}Okrzyki te wydawali ludzie będący na służbie. Wall poskoczył na tył okrętu. Shandon i doktór wybiegli na pokład i patrzyli. Wśród mgły na pół roztwartej zdawało się, że Palec {{Korekta|dyabelsk|dyabelski}} zbliżył się do okrętu, i że wzrósł niesłychanie; na wierzchołku jego stał drugi Palec dyabelski, podstawą w górę wzniesiony i obracał się na swym końcu. Ogromna ta massa chwiała się, gotowa runąć i zmiażdżyć okręt. Przerażający to był widok. Każdy cofnął się bezwiednie, a wielu majtków opuściło okręt by się na lodzie chronić od groźnego zjawiska.<br /> |
||
{{tab}}— Stać wszyscy! zawołał dowódca surowym głosem; na swoje miejsca!<br /> |
{{tab}}— Stać wszyscy! zawołał dowódca surowym głosem; na swoje miejsca!<br /> |
||
{{tab}}— Nie lękajcie się przyjaciele, rzekł doktór, nic w tem niema strasznego. Jestto poprostu złudzenie wzroku i nic innego.<br /> |
{{tab}}— Nie lękajcie się przyjaciele, rzekł doktór, nic w tem niema strasznego. Jestto poprostu złudzenie wzroku i nic innego.<br /> |