Strona:Janusz Korczak - Koszałki Opałki.djvu/20: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja nieprzejrzana] | [wersja przejrzana] |
robot tworzy pustą stronę |
|||
Status strony | Status strony | ||
- | + | Bez treści | |
Treść strony (podlegająca transkluzji): | Treść strony (podlegająca transkluzji): | ||
Linia 1: | Linia 1: | ||
ani iść do cukierni na gazety, albo na bilard, no słowem nic... nic. |
|||
Nie wolno mi było rozmawiać z ludźmi, bo mateczka dała mi dwie przyjaciółki, z któremi mi wolno było zdychać z nudów, a jak mówiła mateczka: żyć. |
|||
Musiałem chodzić do Filharmonji na koncerty i w niedzielę na spacer w aleje, i mieć oczy spuszczone, i rumienić się, i nosić ciasne buciki, i grać na fortepianie, i czytać po francusku, i chodzić do krawcowej — i ani kieliszeczka wódki w barze amerykańskim. No, rozpacz. |
|||
I chodziłem do ciotek, i byłem tak skromny, że mi się aż czasem kiszki skręcały. Wy, mężczyźni, najmniejszego wyobrażenia nie macie, co to było dla mnie — owo chodzenie do ciotek — i ani jednej partyjki — w winta — i ani jednego bilardu, i ani jednego kieliszeczka. |
|||
A mateczka mówi: |
|||
«Cera». |
|||
Wy nie wiecie, co to jest — cera. Nieee, to coś okropnego. |
|||
«Cera, nos, oczy, uszy, usta, ręce, biodra, włosy», o tem wszystkiem mówiono właśnie u ciotek. |
|||
— Ślicznie dziś wyglądasz. Wczoraj dobrze wyglądałaś. Obyś jutro dobrze wyglądała. Niechże cię ucałuję: jak ty wyglądasz. |
|||
Stopka (noinclude): | Stopka (noinclude): | ||
Linia 1: | Linia 1: | ||
<references/> |
|||
__NOEDITSECTION__ |