Strona:Janusz Korczak - Koszałki Opałki.djvu/183: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
m 1 wersja
Status stronyStatus strony
-
Bez treści
+
Przepisana
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 1: Linia 1:
i pospólstwa. Szanujący się ludzie nie chodzą do cyrku, tylko — do teatru. O, teatr, to szlachetna rozrywka — skończył z ironją.<br />
{{tab}}— Więc profesor, jak widzę, przekłada cyrk nad teatr?<br />
{{tab}}— A rzecz naturalna... Bo co to jest teatr, co? Najpospolitsze łgarstwo, obliczone na łatwowierność widza. Jakiś pan; neurastenik, erotoman, zgryźliwy żółciowiec, albo kaznodzieja sceniczny, wybiera sobie jakiś fakt, rozkrusza go między pewną liczbę osób, i tak niemi kręci, tak manipuluje, że wreszcie dowiedzie, że jest tak, jak on to sobie uroił. Aktorzy gadają tak, jak on chce, żeby gadali; a jak który z nich czegoś zapomni, to mu podpowiadają, żeby, broń Boże, jakiejś własnej myśli nie powiedział. I żeby tylko gadali — ba, oni udają, że to są wszystko ich myśli, że oni tak czują właśnie. Oni śmieją się, jęczą, płaczą, bluźnią, są natchnieni i umierają, i powtarzają to codzień o jednej godzinie. A ty, widzu, masz wierzyć, że to wszystko jest prawda. Oni najoczywiściej kpią sobie z ciebie: umarli przed chwilą — spuszczono gałgan, potem podniesiono gałgan, i nieboszczycy kłaniają się, uśmiechają, strzelają oczami ku krytykom, lożom i galerji. I trzymają się przy tem za {{pp|rę|ce}}
Stopka (noinclude):Stopka (noinclude):
Linia 1: Linia 1:
<references/>
__NOEDITSECTION__