Strona:Juljusz Verne-Dzieci kapitana Granta.djvu/356: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja przejrzana] | [wersja przejrzana] |
m SK przez bota |
Pywikibot touch edit |
||
Treść strony (podlegająca transkluzji): | Treść strony (podlegająca transkluzji): | ||
Linia 8: | Linia 8: | ||
{{tab}}Noc minęła szczęśliwie; swoją drogą zmieniano się dla baczenia na to, co się dzieje, szczególniej z kotwicami.<br /> |
{{tab}}Noc minęła szczęśliwie; swoją drogą zmieniano się dla baczenia na to, co się dzieje, szczególniej z kotwicami.<br /> |
||
{{tab}}Z nadejściem dnia sprawdziły się przypuszczenia Johna; — zaczął dąć od północno-zachodu wiatr dosyć mocny i wzmógł siły osady do operacji, której miano dokonać. John rozporządził wszystkimi, gdzie mają stanąć, co mają robić, gdy chwila stanowcza nadejdzie — a przygotowano wszystko w omasztowaniu i ożaglowaniu, co się dało przygotować.<br /> |
{{tab}}Z nadejściem dnia sprawdziły się przypuszczenia Johna; — zaczął dąć od północno-zachodu wiatr dosyć mocny i wzmógł siły osady do operacji, której miano dokonać. John rozporządził wszystkimi, gdzie mają stanąć, co mają robić, gdy chwila stanowcza nadejdzie — a przygotowano wszystko w omasztowaniu i ożaglowaniu, co się dało przygotować.<br /> |
||
{{tab}}Była już dziewiąta rano; jeszcze więc cztery godziny trzeba było czekać do najwyższego przypływu morza. I tego czasu darmo nie stracono, bo urządzono maszt improwizowany na przodzie okrętu, żeby z jego pomocą tem łatwiej można było się oddalić z tych stron |
{{tab}}Była już dziewiąta rano; jeszcze więc cztery godziny trzeba było czekać do najwyższego przypływu morza. I tego czasu darmo nie stracono, bo urządzono maszt improwizowany na przodzie okrętu, żeby z jego pomocą tem łatwiej można było się oddalić z tych stron |