Strona:Klemens Junosza-Pan Metr.djvu/7: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja przejrzana] | [wersja przejrzana] |
Nie podano opisu zmian |
|||
Status strony | Status strony | ||
- | + | Skorygowana | |
Treść strony (podlegająca transkluzji): | Treść strony (podlegająca transkluzji): | ||
Linia 1: | Linia 1: | ||
{{tab}}Wzrostu był wysokiego, szczupły, o rysach twarzy ostrych i wyrazistych. Czoło miał wysokie, nos duży, garbaty cokolwiek, brwi krzaczyste, zawsze groźnie zmarszczone. Patrzył na świat przez okulary ciemne, zimą nosił płaszcz granatowy z peleryną, latam almawiwę odwiecznego kroju, bez rękawów, a głowę, o każdej porze roku, przykrywał kapeluszem cylindrowym, zrudziałym od słońca, wymytym przez deszcze, ale zawsze wyczyszczonym nadzwyczaj starannie.<br /> |
{{tab}}Wzrostu był wysokiego, szczupły, o rysach twarzy ostrych i wyrazistych. Czoło miał wysokie, nos duży, garbaty cokolwiek, brwi krzaczyste, zawsze groźnie zmarszczone. Patrzył na świat przez okulary ciemne, zimą nosił płaszcz granatowy z peleryną, {{korekta|latam|latem}} almawiwę odwiecznego kroju, bez rękawów, a głowę, o każdej porze roku, przykrywał kapeluszem cylindrowym, zrudziałym od słońca, wymytym przez deszcze, ale zawsze wyczyszczonym nadzwyczaj starannie.<br /> |
||
{{tab}}Tę staranność znać było i na reszcie ubrania. Nosił się zawsze czarno, długi sukienny tużurek zapinał pod samą szyję, gardło owijał czarną mantynową chustką, z pod której wychylały się rogi zawsze niepokalanie białych kołnierzyków.<br /> |
{{tab}}Tę staranność znać było i na reszcie ubrania. Nosił się zawsze czarno, długi sukienny tużurek zapinał pod samą szyję, gardło owijał czarną mantynową chustką, z pod której wychylały się rogi zawsze niepokalanie białych kołnierzyków.<br /> |
||
{{tab}}Ubranie było wytarte ze starości, świeciło się miejscami; z pod barwy sukna, zupełnie już od częstego szczotkowania zniszczonej, przeświecały nitki wełny, ale najbystrzejsze oko nie dostrzegłoby na |
{{tab}}Ubranie było wytarte ze starości, świeciło się miejscami; z pod barwy sukna, zupełnie już od częstego szczotkowania zniszczonej, przeświecały nitki wełny, ale najbystrzejsze oko nie dostrzegłoby na |