Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/395: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
 
Status stronyStatus strony
-
Przepisana
+
Skorygowana
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 1: Linia 1:
{{tab}}— A po co próżno miały w szufladzie leżéć!... — zawołali oboje — tak lepiej.<br />
{{tab}}— A po co próżno miały w szufladzie leżéć!... — zawołali oboje — tak lepiéj.<br />
{{tab}}Życie poczciwego parocha płynęło spokojnie i jednostajnie, jak mało jemu podobnych. Raniuchno dzwonek budził go do cerkiewki, w któréj codzień mszę świętą odprawiał, schodzili się na nią żona, domownicy nie zajęci pracą w powszedni dzień, a często słuchali i wieśniacy starzy, których nie przynaglała robota; młodsi zaś mijając wrota, zaszli przynajmniéj pokropić się święconą wodą u progu, przeżegnać, westchnąć, myśli o Bogu zaczerpnąć na dzień znojny.<br />
{{tab}}Życie poczciwego parocha płynęło spokojnie i jednostajnie, jak mało jemu podobnych. Raniuchno dzwonek budził go do cerkiewki, w któréj codzień mszę świętą odprawiał, schodzili się na nią żona, domownicy nie zajęci pracą w powszedni dzień, a często słuchali i wieśniacy starzy, których nie przynaglała robota; młodsi zaś mijając wrota, zaszli przynajmniéj pokropić się święconą wodą u progu, przeżegnać, westchnąć, myśli o Bogu zaczerpnąć na dzień znojny.<br />
{{tab}}Cerkiewka była, jakich u nas najwięcéj stało przed laty, staruszka drewniana, niepokaźna, ale tysiąc razy milsza swą poważną starością, niżby najnowszy i najsmakowniéj a chłodno wystawiony świeżo kościół. Wszystko w niéj było pamiątką, każdy z ludzi miał tu swoje ulubione miejsce, ulubiony obraz i jakiś dar na ołtarzu. Jeden sprawił firanki, drugi kupił świece, inny wyrządził chorągiew, a nawet stare gosposie widziały na grubych lichtarzach obwity len, który ofiarowały na cerkiew, aby im szczęścił się na zagonie. W dnie świąteczne ubierano staruszkę kwiatami, potrząsano podłogę tatarakiem, ostawiano ściany zielenią.<br />
{{tab}}Cerkiewka była, jakich u nas najwięcéj stało przed laty, staruszka drewniana, niepokaźna, ale tysiąc razy milsza swą poważną starością, niżby najnowszy i najsmakowniéj a chłodno wystawiony świeżo kościół. Wszystko w niéj było pamiątką, każdy z ludzi miał tu swoje ulubione miejsce, ulubiony obraz i jakiś dar na ołtarzu. Jeden sprawił firanki, drugi kupił świece, inny wyrządził chorągiew, a nawet stare gosposie widziały na grubych lichtarzach obwity len, który ofiarowały na cerkiew, aby im szczęścił się na zagonie. W dnie świąteczne ubierano staruszkę kwiatami, potrząsano podłogę tatarakiem, ostawiano ściany zielenią.<br />