Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/403: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
 
Status stronyStatus strony
-
Przepisana
+
Skorygowana
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 1: Linia 1:
{{pk|prze|znaczenie}} oznajmują. Nie jestem ja, uchowaj mnie Boże, fatalistą, ale wiem przecie, że Opatrzność opiekuje się nami, rządzi, pomaga. Wolno człowiekowi postąpić przeciw natchnieniu z góry, ale mu to nigdy na dobre nie wyjdzie. Ten, któremu w dzieciństwie Bóg zesłał przeczucie przewodnicze przyszłości, grzeszy, gdy go nie słucha... Innym zbywa na niém, ci idą ślepo, ale wybranych oświeca łaska z góry, a przeciwić się jéj zgubna. Tobie widocznie snać powiedziano, że ludziom się przydasz nauką, słuchaj-że, co każą. Dla nas, moje dziecko, ofiara twoja byłaby bezpożyteczną, dni naszych maluczko jest i policzone one są, my cię zdaleka przez góry i morza widziéć będziemy i cieszyć się tobą... idź! idź! Ale dokąd pójdziesz i o czém? Nie wymawiam ci tego, ale gdyby teraz był ten grosz, który wyszafowałeś na książki, ani my, ani tybyś się tak nie kłopotał.<br />
{{pk|prze|znaczenie}} oznajmują. Nie jestem ja, uchowaj mnie Boże, fatalistą, ale wiem przecie, że Opatrzność opiekuje się nami, rządzi, pomaga. Wolno człowiekowi postąpić przeciw natchnieniu z góry, ale mu to nigdy na dobre nie wyjdzie. Ten, któremu w dzieciństwie Bóg zesłał przeczucie przewodnicze przyszłości, grzeszy, gdy go nie słucha... Innym zbywa na niém, ci idą ślepo, ale wybranych oświeca łaska z góry, a przeciwić się jéj zgubna. Tobie widocznie snać powiedziano, że ludziom się przydasz nauką, słuchaj-że, co każą. Dla nas, moje dziecko, ofiara twoja byłaby bezpożyteczną, dni naszych maluczko jest i policzone one są, my cię zdaleka przez góry i morza widziéć będziemy i cieszyć się tobą... idź! idź! Ale dokąd pójdziesz i o czém? Nie wymawiam ci tego, ale gdyby teraz był ten grosz, który wyszafowałeś na książki, ani my, ani tybyś się tak nie kłopotał.<br />
{{tab}}Cyryl na to, całując rękę ojcowską, odpowiedział ze wzruszeniem:<br />
{{tab}}Cyryl na to, całując rękę ojcowską, odpowiedział ze wzruszeniem:<br />
{{tab}}— Pan Bóg prowadził i pomagał, nie opuści i teraz, nie boję się ja ani dalekiéj drogi pieszej, ani braku grosza, mój ojcze. Mógłżem nie ocalić tych ksiąg, które zniszczenie spotkać mogło, gdybym ja ich z rąk nieświadomych i obojętnych nie wyrwał? Wieleż to tam słów świętych, myśli wielkich, pamiątek drogich... jest-li, coby przeszłość i tradycye rodu ludzkiego przechowywało lepiéj nad księgi? nie obowiązek-że święty ochraniać je od zagłady choćby wielką ofiarą? Dają medale za ocalenie życia, jabym równie nagradzał za wyratowanie życia tego, które jest w każdéj księdze... Z każdą zniszczoną książką ginie część jakaś żywota ludzkiego na ziemi.<br />
{{tab}}— Pan Bóg prowadził i pomagał, nie opuści i teraz, nie boję się ja ani dalekiéj drogi pieszéj, ani braku grosza, mój ojcze. Mógłżem nie ocalić tych ksiąg, które zniszczenie spotkać mogło, gdybym ja ich z rąk nieświadomych i obojętnych nie wyrwał? Wieleż to tam słów świętych, myśli wielkich, pamiątek drogich... jest-li, coby przeszłość i tradycye rodu ludzkiego przechowywało lepiéj nad księgi? nie obowiązek-że święty ochraniać je od zagłady choćby wielką ofiarą? Dają medale za ocalenie życia, jabym równie nagradzał za wyratowanie życia tego, które jest w każdéj księdze... Z każdą zniszczoną książką ginie część jakaś żywota ludzkiego na ziemi.<br />
{{tab}}Ojciec już nic nie rzekł, a matka staruszka pocałowała go w głowę.<br />
{{tab}}Ojciec już nic nie rzekł, a matka staruszka pocałowała go w głowę.<br />
{{tab}}— Jednak... — szepnęła po chwili — jak to się tobie tam dostać? a dostawszy się, poradzić na początek? Gdyby choć znajomy jaki, choć list do kogo?<br />
{{tab}}— Jednak... — szepnęła po chwili — jak to się tobie tam dostać? a dostawszy się, poradzić na początek? Gdyby choć znajomy jaki, choć list do kogo?<br />