Strona:D. M. Mereżkowski - Julian Apostata.pdf/377: Różnice pomiędzy wersjami

Grobur (dyskusja | edycje)
(Brak różnic)

Wersja z 11:36, 25 cze 2018

Ta strona została przepisana.

się być porkyte jednostajną białą oponą obłoków, których nieruchomy blask jeszcze bardziej męczył oczy, niż słońce.
Tak szli wychudli, osłabieni, omdlałym krokiem, ze spuszczonemi głowami, pod nieubłaganem, białem, jak wapno, niebem, po czarnej zwęglonej ziemi.
Zdawało im się, że sam Antychryst, człowiek potępiony od Boga, doprowadził ich naumyślnie do tego przeklętego miejsca, ażeby ich zgubić. Oi szemrali, oczerniali wodzów, niewyraźnie jodnak, niby w majaczeniu. Owi modlili się i płakali jak chore dzieci, wyżebrując od towarzyszów kawałek chleba albo łyk wina. Wielu padało z osłabienia po drodze.
Cesarz kazał rozdać pomiędzy wycieńczonych żołnierzy resztki zapasów, przechowywanych dla niego i jego świty. Sam zadowalał się cienką polewką mączną z kawałeczkiem łoju — strawą, od której odwróciłby się najmniej wybredny legionista. Dzięki nadmiernej wstrzemięźliwości pozostawał ciągle w niespokojnem podniecenia i jednocześnie czuł lekkość ciała, jak gdyby mu wyrosły skrzydła. Ta lekkość podtrzymywała go i wzmagała mu siły. Zmuszał się do niemyślenia o przyszłości. Powrócić do Antyochii lub Tarsu jako zwyciężony, wystawić się na naigrawania galilejczyków — czuł doskonale, że nie wytrzyma, jeżeli choć na chwilę tej myśli uwierzy.
Tej nocy żołnierze spali, ponieważ wiatr północny rozpędził owady. Oliwa, mąka i wino z ostatnich zapasów cesarza zaspokoiły głód. Nadzieja powrotu odżyła. Obóz ogarnęła cisza. Julian udał się do swego namiotu.
Obecnie wcale już nie sypiał, tylko nad ranem zapadał w lekką drzemkę. Jeżeli zdarzało mu się zamąć głęboko, budził się przerażony z zimnemi kroplami potu na czole. Musiał się czuć w posiadaniu całkowitej świado-