Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/184: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
Anwar2 (dyskusja | edycje)
m drobne redakcyjne
 
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 1: Linia 1:
{{c|'''<noinclude>24.&nbsp;</noinclude>Obrazki z natury.'''}}<br />
{{c|'''{{tns|24.&nbsp;}} Obrazki z natury.'''|w=130%|po=30px}}
{{---|40}}<br />
{{---|40}}<br>
{{c|I.|po=20px}}
<center>I.</center>
{{tab}}Ciekawa to nauka, nauka ludzi, — i chociaż na nią niéma katedry, niéma prawie teoryi, niéma prawideł, choć to jest nauka, w któréj czas nauczycielem, każdy powoli w ciągu życia poduczy się jéj trochę.<br />
{{tab}}Ciekawa to nauka, nauka ludzi, — i chociaż na nią niéma katedry, niéma prawie teoryi, niéma prawideł, choć to jest nauka, w któréj czas nauczycielem, każdy powoli w ciągu życia poduczy się jéj trochę.<br />
{{tab}}Któż nie uważał choć raz w życiu, że ludzie, wcale z sobą niepokrewni, mają jednak jedni z drugiemi familijne jakby jakie podobieństwo charakterów, twarzy, ruchów, głosu, któreby mogły ułatwić klasyfikacyą, gdyby się na nią mógł kto odważyć. Dotąd, mimo prób tego rodzaju, właściwéj nauki człowieka, obejmującéj charakterystykę duszy jego i ciała, nie mamy; wszystko co w téj mierze uczyniono, jest widocznie niedostateczném, może dlatego, że wszyscy antropologowie z fałszywego punktu na człowieka patrzyli, którego ani z nosa, ani z oczu, ani z guzów frenologicznych poznać i zadeterminować nie można, tylko z tego czegoś niepojętego, zależącego od całości i połączenia wszystkich szczegółów.<br />
{{tab}}Któż nie uważał choć raz w życiu, że ludzie, wcale z sobą niepokrewni, mają jednak jedni z drugiemi familijne jakby jakie podobieństwo charakterów, twarzy, ruchów, głosu, któreby mogły ułatwić klasyfikacyą, gdyby się na nią mógł kto odważyć. Dotąd, mimo prób tego rodzaju, właściwéj nauki człowieka, obejmującéj charakterystykę duszy jego i ciała, nie mamy; wszystko co w téj mierze uczyniono, jest widocznie niedostateczném, może dlatego, że wszyscy antropologowie z fałszywego punktu na człowieka patrzyli, którego ani z nosa, ani z oczu, ani z guzów frenologicznych poznać i zadeterminować nie można, tylko z tego czegoś niepojętego, zależącego od całości i połączenia wszystkich szczegółów.<br />