Strona:Pisma VI (Aleksander Świętochowski).djvu/102: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
Pywikibot touch edit
 
Status stronyStatus strony
-
Skorygowana
+
Uwierzytelniona
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 1: Linia 1:
{{tab}}'''Andrzej.''' To źle, bardzo źle. Nie chciałbym uchodzić za tyrana...<br />
{{tab}}'''Andrzej.''' To źle, bardzo źle. Nie chciałbym uchodzić za tyrana...<br>
{{tab}}'''Onufry.''' Jeden nawet młody obywatel z sąsiedniego folwarku tak się w niej rozmiłował, że codzień tu bywa i podobno o żeniaczce myśli.<br />
{{tab}}'''Onufry.''' Jeden nawet młody obywatel z sąsiedniego folwarku tak się w niej rozmiłował, że codzień tu bywa i podobno o żeniaczce myśli.<br>
{{tab}}'''Andrzej.''' Tego przepłoszymy. Jak się nazywa?<br />
{{tab}}'''Andrzej.''' Tego przepłoszymy. Jak się nazywa?<br>
{{tab}}'''Onufry.''' Tadeusz Leszczyc, syn miernej fortuny szlachcica, ale dawnego posła naszej ziemi w Warszawie, który ma dziś wrócić z jakimś ordonansem od Francuzów.<br />
{{tab}}'''Onufry.''' Tadeusz Leszczyc, syn miernej fortuny szlachcica, ale dawnego posła naszej ziemi w Warszawie, który ma dziś wrócić z jakimś ordonansem od Francuzów.<br>
{{tab}}'''Andrzej.''' Znam starego krzykałę. Synkowi zrobię przyjemność, kiedy taki demokrata. ''(Staje przy oknie)'' Nic ją to przebranie nie oszpeciło. Nawet najpodlejszy strój wdziękom jej służy. Przechodzący szlachcic zdjął czapkę... ''(Zwracając się do Onufrego)'' Powiedz nieproszonemu konkurentowi, że mu w moim lesie nie wolno złapać i obedrzeć z futra wiewiórki, a tem mniej podkradać mi się do poddanki. Jeśli go tu spotkam, jak lisa w żelaza złowię lub jak wieprza ze szkody zająć każę. Co mam, to mam dla siebie; a waszeć pod karą utraty miejsca strzeż mi tego, czego nikomu nie ustąpię. Zawołaj tu ją.<br />
{{tab}}'''Andrzej.''' Znam starego krzykałę. Synkowi zrobię przyjemność, kiedy taki demokrata. ''(Staje przy oknie)'' Nic ją to przebranie nie oszpeciło. Nawet najpodlejszy strój wdziękom jej służy. Przechodzący szlachcic zdjął czapkę... ''(Zwracając się do Onufrego)'' Powiedz nieproszonemu konkurentowi, że mu w moim lesie nie wolno złapać i obedrzeć z futra wiewiórki, a tem mniej podkradać mi się do poddanki. Jeśli go tu spotkam, jak lisa w żelaza złowię lub jak wieprza ze szkody zająć każę. Co mam, to mam dla siebie; a waszeć pod karą utraty miejsca strzeż mi tego, czego nikomu nie ustąpię. Zawołaj tu ją.<br>
{{tab}}'''Onufry''' ''(na stronie)''. Nikomu jej nie ustąpi? Więc i mnie... O, coś niedobrego się święci ''(wychodzi)''.
{{tab}}'''Onufry''' ''(na stronie)''. Nikomu jej nie ustąpi? Więc i mnie... O, coś niedobrego się święci ''(wychodzi)''.<br>
{{c|SCENA VII.|w=130%|przed=2em}}

{{c|'''Kazimiera i Andrzej.'''|po=1em}}

<center><big>SCENA VII.</big></center>

<center>'''Kazimiera i Andrzej.'''</center>

{{tab}}'''Andrzej''' ''(do Kazimiery, dając znak Onufremu żeby {{pp|od|szedł}}''
{{tab}}'''Andrzej''' ''(do Kazimiery, dając znak Onufremu żeby {{pp|od|szedł}}''