Wnuczę Hetmana: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja przejrzana] | [wersja przejrzana] |
Usunięta treść Dodana treść
Nie podano opisu zmian |
Nie podano opisu zmian |
||
Linia 1:
{{Nagłówek |tytuł= Wnuczę Hetmana <ref>[https://pl.wikipedia.org/wiki/Juliusz_Tarnowski_(powstaniec) Juliusz hr. Tarnowski], ur. 26 grudnia 1840., poległ śmiercią walecznych, z bagnetem w ręku, w Komorowie, 20. Czerwca 1863 r.</ref><br> <small></small>|autor=Aureli Urbański | sekcja= |adnotacje= {{c|Wiersz ''Wnuczę Hetmana'' w tomiku Aurelego Urbańskiego "Miatież: rok 1863", Drukarnia Polska (wyd. 2 uzupełnione), Lwów, 1893, wiersz XXII, str. 89-95. [http://commons.wikimedia.org/wiki/File:Aureli_Urba%C5%84ski_-_Wnusz%C4%99_Hetmana_-_w_Matia%C5%BC_rok_1863_-_Lw%C3%B3w,_1893,_str._89-95.pdf Skany na Wikimedia Commons]}}|poprzedni= |następny=}}
[[Plik:Aureli Urbański - Wnuszę Hetmana - w Matiaż rok 1863 - Lwów, 1893, str. 89 - inicjał.png|mały|70px|centruj]]
<poem>
Na zamku dzikowskim, w kolebce,
Śpi wątłe, w koronkach, pachole.
Rodu czuwają chrobre antenaty.
Buław dziedzicu – i dziadów oręża!
»Posiew to Boży po wielkim potopie;
Mściciel się może lęgnie w twej kolebce,
Groźbą jej były, czeredzie łakomej,
I Moskwa drżała — i Wołoszyn skryty —
{{tab|25}} I Tatar, godzien pogardy —
{{tab|25}} I krzyżak korzył się hardy
U progów dumnej Rzeczypospolitej...
{{tab|25}} Boga Ją strzegli Anieli
{{tab|25}} I my — od korda i sochy.
Minęły wieki... i my przeminęli...
{{tab|25}} Dziś... my już niemi...
Nawet prochów naszych prochy
Już nie w naszej leżą ziemi !...
{{tab|25}} I z ram tych szepce:
Nie w naszym rodzie zdrajcę i pochlebcę...
My — bojownicy, z rodzica na syna;
A jako podłej łozy nie zrodzi dębina,
Tak i ty rośnij na Ojczyzny chwałę...
{{tab|25}} Śpij, chłopię małe !...
{{***}}
Poszli nasi braciom w pomoc, Matki bronić praw.
Sercem młodem, poszli brodem, przez Wisełkę wpław.
» Wróccie chłopcy" — szumią fale —
{{tab|25}} »Krwawe zeszło rano...
{{tab|25}} Dziś — w zasadzce tam Moskale,
{{tab|25}} Wczora — was sprzedano"..<ref>Wieść niosła uzasadniona, że o pochodzie i sile oddziału
{{tab|25}} Moskwa była uprzedzoną.</ref>
Wiedzie Jordan <ref>Jenerał Jordan, wódz oddziału, który d. 20. czerwca 1863
przeprawił się z Galicji przez Wisłę poniżej Szczucina.</ref> przez Wisełkę, dzielną wiedzie młódź ;
Z tamtej strony, kraczą wrony. Fale szemrzą: "Wróć!"
{{tab|25}} Słonko jasne — ciche brzegi,
{{tab|25}} Linja w dali płowa ;
{{tab|25}} Strzech słomianych to szeregi,
{{tab|25}} Chaty Komorowa.
Z wody się otrząśnij, Wiara! Krótki pacierz zmów.
Dunajewski <ref>Wódz drugiego oddziału, który równocześnie z tamtym przebrnął Wisłę powyżej Szczucina — atoli na pierwszym zaraz wstępie został rozgromiony. Część oddziału wraz z dowódzcą utonęła w Wiśle.</ref> pod Szczucinem drugi wiedzie buf.
{{tab|25}} »Spieszmy !« — Idą; dziarska mina...
{{tab|25}} I kto z zuchów zgadnie,
{{tab|25}} Że już głuchy bród Szczecina,
{{tab|25}} A wódz — w Wiśle, na dnie!...
Doszli chłopcy, do wsi doszli. Alić, z poza chat
Sykną kulki, ni to gady — a tych kulek grad.
{{tab|25}} Zachwiał się ochotnik młody
{{tab|25}} Na ten całus wraży;
{{tab|25}} Ledwie, że wybrnęli z wody,
{{tab|25}} Ogień już ich praży!
Hura, chłopcy !... Raz umierać!... Marsz — podwójny krok!
Wnet nadciągnie Dunajewski; wszyje im się w bok.
{{tab|25}} Patrzcie! Patrzcie! Kurzu chmara,
{{tab|25}} Groty polskie błysły ;
{{tab|25}} W imię Boże naprzód Wiara!
{{tab|25}} Nasi to, od Wisły.
Do ataku! — Przodem sadzi kary koń, jak kruk,
A na karym adjutancik, hetmanowy wnuk.
{{tab|25}} Wzrok się śmieje — płoną lica —
{{tab|25}} Konik pod nim hasa —
{{tab|25}} Skrami pryska mu szablica —
{{tab|25}} Rewolwer u pasa.
Pomoc bliska... A więc suną, z pieśnią : »Carze — stoji«
Za płotami, zasiekami, wściekły zawrzał bój...
{{tab|25}} Lecz napróżno wróg się miota,
{{tab|25}} Chłopcy prą, jak czarty;
{{tab|25}} Ze wsi cofa się piechota:
{{tab|25}} Pochód w głąb — otwarty.
A od tyłów — a od Wisły — chmurą pnie się kurz.
Górą nasi!... To hułani!... Dunajewski tuż!
{{tab|25}} Hej, nie nasi to nad rzeką
{{tab|25}} Krakusy, ni strzelce...
{{tab|25}} Z wodą płyną już daleko
{{tab|25}} I wódz — i topielce...
A od tyłów — a od Wisły — kopyt tętni grzmot.
Hej nie naszych to proporce, nie hułański grot!
{{tab|25}} W puch już starty niepowrotnie
{{tab|25}} Gość ów upragniony...
{{tab|25}} Cwałem czarne pędzą sotnie :
{{tab|25}} Carskie to dragony.
Raźnie Jordan część piechoty zwrotem sprawił w szyk.
Kłami stanął ku czerniawie osadzony dzik.
{{tab|25}} Chłopa nie zna śmierć — ni pana,
{{tab|25}} I o ród nie pyta...
{{tab|25}} Murem stoi wnuk hetmana,
{{tab|25}} Dzielny Leliwita.
Karmazyna krew zawrzała; wre i chłopska krew.
Dwa natarcia odparł młodzian; bije się jak lew...
{{tab|25}} Żeby choć, ot, jedno działo!...
{{tab|25}} Męstwo ich nie zbawi:
{{tab|25}} Krwawo słonko zaświtało...
{{tab|25}} Zajdzie — jeszcze krwawiej...
Od Wisełki tną dragony — a w swój własny ślad
Wraca Moskwa od północy, wymieciona z chat.
{{tab|25}} Znów wydarli szopy, płoty.
{{tab|25}} Znów nad wrogiem dachy;
{{tab|25}} Ogniem — skryte zieją roty,
{{tab|25}} W czystem polu — Lachy.
Wystrzelano wszystkie konie; gęsty pada trup.
Mąż przy mężu, co przedniejszy, wali się ze stóp.
{{tab|25}} Spojrzy Jordan do okoła;
{{tab|25}} Zuchów brak już wielu!
{{tab|25}} Jegrów pełna, wprost, stodoła ;
{{tab|25}} Palą — jak do celu.
Czarna dola... Nigdzie wyjścia... Stary zmarszczył skroń...
Jeszcze chwila — wszyscy zginą!... Ty ich, Boże, chroń...
{{tab|25}} Spojrzy — pierzchną wnet... Niestety,
{{tab|25}} Rozpacz rośnie dzika...
{{tab|25}} »Na bagnety! — na bagnety!
Słyszy młody to adjutant, co w zadumie stał
I z pogardą na śmiertelny oczekiwał strzał;
{{tab|25}} I szabelkę precz odpasze,
{{tab|25}} W garść porywa sztuciec,
{{tab|25}} »Janerale, szopy nasze !
{{tab|25}} Paść — byle nie uciec!"
»Za mną chwaty!« — I na przełaj, przez zbożowy łan,
Przodem sadzi hetman przyszły i Dzikowa pan —
{{tab|25}} I straceńców za nim skoczy,
{{tab|25}} Hej, z trzydziestu ino...
{{tab|25}} Przetarł Jordan łzawe oczy :
{{tab|25}} Jak poszli, tak zginą...
I dopadli już pasieki — walą się przez płot.
Gruchnie salwa, oko w oko, od inflanckich rot.
{{tab|25}} Pewna śmierć... Ni kroku dalej !...
{{tab|25}} Kto nie trup — uchodzi...
{{tab|25}} Jest ich siedmiu. Ci — zostali.
{{tab|25}} Szkoda ich!... Tak młodzi!...
I jak pomsty krwawe zmory szyją się przez sad;
Impet garstki tej bagnetów jako piorun spadł..
{{tab|25}} Moskwa w szopie — ni to więźnie;
{{tab|25}} Strzelać — coraz trudniej...
{{tab|25}} Wpadli.. Stal w szynielach grzęźnie;
Wzięta szopa. Wygasł krater, co zniszczenie siał.
Jest ich siedmiu — a na toku wrażych trupów zwał.
{{tab|25}} Wiódł ich młodzian wątły, blady,
{{tab|25}} Krew mu mundur brucze...
{{tab|25}} Zaszeptały w grobach dziady :
{{tab|25}} Wnuczę — nasze wnuczę!...
Jak archanioł mknął promienny, nie spojrzawszy wstecz;
Krwawy w ręku błyszczał bagnet, jak płonący miecz...
{{tab|25}} Nagle — gwiźnie z poza węgła
{{tab|25}} Kula, celnie słana...
{{tab|25}} I dosięgła go. . dosięgła...
{{tab|25}} Runął wnuk hetmana.
{{***}}
Hej, na wiejskim smętarzysku mży wieczorny zmrok.
Wzdłuż tarniny łańcuch niemy nagich, skłutych zwłok.
{{tab|25}} Leży młodzian w krwi kałuży,
{{tab|25}} Pięść do piersi tuli;
{{tab|25}} Miasto oka — otwór duży,
{{tab|25}} Czarny — hej, od kuli...
Czarną jamą, a głęboką, w niebios patrzy strop;
Nagi leży — wnuk hetmanów. Obok — nagi chłop
{{tab|25}} Społem ziemią was przygarną,
{{tab|25}} Chłopie — i ty, panie!...
{{tab|25}} Nad mogiłą zaś, nad czarną
{{tab|25}} Nawet krzyż nie stanie...
Lecz choć grobu nie przytłoczy kararyjski głaz,
Szumieć będzie polska Wisła, polski gwarzyć las:
{{tab|25}} Biegł z bagnetem u wyłomu
{{tab|25}} Ochoczemi stopy...
{{tab|25}} Życie oddał — splendor domu —
{{tab|25}} I legł — między chłopy...
</poem>
[[Plik:Aureli Urbański - Wnuszę Hetmana - w Matiaż rok 1863 - Lwów, 1893, str. 95 - winieta.png|mały|150px|centruj]]
|