Strona:Klemens Junosza-Buda na karczunku.pdf/179: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja przejrzana] | [wersja przejrzana] |
Seboloidus (dyskusja | edycje) |
|||
Status strony | Status strony | ||
- | + | Skorygowana | |
Treść strony (podlegająca transkluzji): | Treść strony (podlegająca transkluzji): | ||
Linia 1: | Linia 1: | ||
{{pk|Ze|chcesz}} wstać, to wstaniesz bez żadnej przeszkody.<br> |
{{pk|Ze|chcesz}} wstać, to wstaniesz bez żadnej przeszkody.<br> |
||
{{tab}}— Tak, siadajcie, panie Wincenty, siadajcie!<br> |
{{tab}}— Tak, siadajcie, panie Wincenty, siadajcie!<br> |
||
{{tab}}— Ty nasz ojciec — {{Korekta|pererował|perorował}} Dominik — tyś jak baran w stadzie, a my za tobą szli taki kawał drogi, jak owce. |
{{tab}}— Ty nasz ojciec — {{Korekta|pererował|perorował}} Dominik — tyś jak baran w stadzie, a my za tobą szli taki kawał drogi, jak owce. Tyś tu na tych osiedlinach osoba pierwsza, jako że pierwszy upatrzyłeś miejsce, na którem teraz siedzimy. Jak Mojżesz starozakonnych izraelitów z Egiptu, tak ty nas wyprowadziłeś z Sakowa i jeszcze dokumentniej zrobiłeś to, niż Mojżesz, bo on na puszczy został, a ty doprowadziłeś nas do tej ziemi, na której osiedleni jesteśmy i nie byle jak, ale hypotecznie, z uregulowanym tytułem własności, z regentami, ze stemplami, czem się dawni żydowscy naczelnicy nie pochwalą. Panowie bracia! każdy, który tu jest i wszyscy, ilu nas tu jest, jakby z jednej piersi i z jednej gardzieli, tchu nie szczędząc, głosu nie żałując, krzyknijmy: Niech żyje nasz kochany, stateczny i sprawiedliwy Wincenty, wiwat!<br> |
||
{{tab}}— Wiwat! — krzyknęli wszyscy tak potężnie, aż się szyby w oknach zatrzęsły. — Wiwat! — podchwyciła młodzież, wiwat! — {{pp|wrza|snęły}} |
{{tab}}— Wiwat! — krzyknęli wszyscy tak potężnie, aż się szyby w oknach zatrzęsły. — Wiwat! — podchwyciła {{Korekta|młodzież,|młodzież —}} wiwat! — {{pp|wrza|snęły}} |