Strona:Wacław Sieroszewski - 12 lat w kraju Jakutów.djvu/138: Różnice pomiędzy wersjami

(Brak różnic)

Wersja z 08:17, 14 kwi 2021

Ta strona została przepisana.

Jakucki sprzęt siana różni się od zwykłego tylko w szczegółach suszenia i gatunkowania. W miejscowościach gęściej zaludnionych, gdzie łąk mało, a ludzi dużo, daje się spostrzegać większą około siana zabiegliwość, ale w miejscowościach bogatych w pastwiska, kośba spóźnia się i wszystkie wysiłki skierowane są wyłącznie. na zdobycie jak największej ilości dana, z zupełnem zaniedbaniem jego gatunku. Zaczynają kosić jakuci na Piotra i Pawła. Najwcześniejsze siano uważane jest za najlepsze, ale zbierają je tylko ludzie zamożni, gdyż wymaga starannego wysuszenia, kruszy się łatwo i dużo go ubywa. Większość jakutów zwłóczy z koszeniem, aby trawy podrosły i zgrubiały.
„Na Piotra i Pawła koszą ludzie bogaci, co dużo mają ziemi. Biedni koszą wtedy tylko na obrobek, a swoje siano odkładają na później (Nam. uł. 1887 r.).
Na Piotra i Pawła koszą ci, co mają wielkie odrobki, inaczej by nie wydołali. Bogacze muszą się zgodzić, gdyż każdy w przeciwnym razie ma prawo rzucić ich robotę, aby swoją zrobić... Każdemu siano potrzebne...“ (Bajagantaj. uł., 1887 r.).
Jakucka „garbula“ (patrz rys. 33) jest to długi na 2½ do 3 stóp zlekka zagięty sierp, szeroki na cal, a gruby na 5 do 6 linii. Kosiarz wznosi go nad głowę, trzymając oburącz za krótką wygiętą rękojeść, wywija młynka, zgina się i podcina trawy tuż przy ziemi. Zręczny robotnik tnie w obie strony i robota idzie dość szybko, ale dużo trawy zostaje się w grzywach pokosów. Praca jest ciężka, lecz jakuci twierdzą, że mniej wyczerpuje niż jednostajne ruchy przy koszeniu zwykłą kosą, którą tu nazywają „litewską“. Słyszałem zresztą i wręcz przeciwne zdania: „przedtem, gdyśmy kosili garbulami“ mówili mi Namscy jakuci „w połowie pokosu ludzie zawsze chorowali na żołądki; wrzody wzbierały im na rękach i grzbietach, wielu bolały karki i ścięgna; od czasu wprowadzenia kos „litewskich“, nie słychać o chorobach kosiarzy. Powiadają, że chorowali od wysiłku“ (Nam. uł., 1890 r.). Żeby dobrze kosić „garbulą“, potrzebna znaczna wprawa; kosą „litewską“ władać znacznie łatwiej. Koniec końców w miejscowościach, gdzie kosa „litewska“ wyparła „garbulę“ krajowcy przyznają, że obecnie prędzej kończą robotę. Mimo to w miejscowościach odległych od miast „garbula“ trzyma się uparcie. Gruba, słabo hartowana gnie się ona, ale nie łamie w ręku niezręcznego robotnika, drzewo i kępy nie są dla niej groźne, złamana z łatwością zostaje poprawiona, skuta lub znitowana przez kowala jakuta. Kos „litewskich“ kowale tutejsi zreparować nie umieją. Tam, gdzie dowóz ich utrudniony, żaden jakut nie odważy się postawić swego zbioru siana w zależności od wypadku, a niewielu jest wstanie kupić kilka kos na zapas. Prócz tego kosy „litewskie“ są droższe i wymagają młotka oraz kowadełka. „Garbula“ ostrzy się tą samą osełką, co noże i siekiery jakuckie. Dobra „garbula“ kosztuje 1 do 2-ch rubli; „kosa litewska“ od 1,50 do 3-ch