Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/146: Różnice pomiędzy wersjami

 
(Brak różnic)

Aktualna wersja na dzień 07:04, 27 kwi 2021

Ta strona została przepisana.

gnienie, że język niemal przysychał mu do podniebienia. Przybliżył twarz do ściany i chwytał spieczonemi wargami krople wilgoci, spływające po skale. Powiew był coraz silniejszy, a na końcu korytarza pobłyskiwało coś, jakby światełko. Rzucił się ku temu zbawczemu światłu i uderzył głową o sklepienie, znowu tutaj zniżające się. Czołgał się więc ku niemu na czworakach i domyślił się, że to jest promień księżyca ślizgający się po ścianie. Tu więc gdzieś blizko musi być otwór, którym możnaby wydostać się na świat...
Nagle powstrzymał oddech: usłyszał ruch jakiś w pobliżu i szelest wielce podejrzany. Przysunął się do ściany, nie śmiejąc się poruszyć, a pot kroplami spływał mu po twarzy i serce biło jak młotem. Poczuł dotknięcie czegoś miękkiego, i ciepły oddech owiewający jego twarz. Straszna myśl przebiegła mu przez głowę i stracił przytomność.