Strona:Zweig - Amok.pdf/159: Różnice pomiędzy wersjami

(Brak różnic)

Wersja z 22:40, 1 maj 2021

Ta strona została przepisana.

nie dowiecie: ludzie, co wy wiecie o mojej tajemnicy?
W jaki sposób zdołałbym wyrazić to, co w tej chwili czułem, kiedy jako elegancko ubrany dżentelmen przejeżdżałem między rzędami powozów, kłaniając się i witając na wszystkie strony! Bo chociaż uśmiechałem się i poznawałem wszystkie twarze, brzmiała we mnie taka zawrotna i odurzająca muzyka, że musiałem panować nad sobą, żeby nie krzyknąć głośno. Byłem tak przepełniony uczuciem, tak mnie ta wewnętrzna zmora męczyła fizycznie, że dusząc się, musiałem przycisnąć rękę do piersi, w której serce drgało boleśnie. Ale bólu, rozkoszy, przestrachu, przerażenia, albo żalu nie czułem oderwanie, wszystko stopiło się w jedno, spostrzegłem tylko, że żyję, że oddycham, że czuję. I to najzwyklejsze, stare uczucie, którego od lat nie doznawałem, upoiło mnie. Nigdy, ani przez jedną sekundę w ciągu trzydziestu sześciu lat życia nie czułem się sam tak zachwycająco, jak teraz w ciągu tej jednej godziny.
Naraz powóz stanął niespodzianie, woźnica zatrzymał konie, obrócił się do mnie z kozła i zapytał, czy ma jechać do domu. Zbudziłem się z moich marzeń z zawrotem głowy i podniosłem oczy: ze zdumieniem zobaczyłem, jak długo musiałem marzyć, jak zapomniałem o czasie. Zrobiło się ciemno, kasztany zaczynały wydzielać wieczorny zapach. A poza ich wierzchołkami srebrzył się już zlekka zaćmiony, księżyc. Dość już było, dosyć. Ale teraz, aby nie do domu, aby nie wracać w zwykłe otoczenie!... Zapłaciłem. Kiedy wydostałem pugilares i trzymałem ban-