Strona:F. A. Ossendowski - W polskiej dżungli.djvu/210: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja przejrzana] | [wersja przejrzana] |
Seboloidus (dyskusja | edycje) |
|||
Status strony | Status strony | ||
- | + | Skorygowana | |
Treść strony (podlegająca transkluzji): | Treść strony (podlegająca transkluzji): | ||
Linia 1: | Linia 1: | ||
{{pk|po|witał}} go leśniczy. — Jak się pan miewa? Co słychać u sąsiadów?<br |
{{pk|po|witał}} go leśniczy. — Jak się pan miewa? Co słychać u sąsiadów?<br> |
||
{{tab}}— Dziękuję! Wszystko jakoś się klei — odpowiedział wesołym głosem osadnik. — Jestem dziś sam na gospodarstwie, bo sąsiedzi pojechali do Łunińca po sprawunki. Ale, proszę do domu!<br |
{{tab}}— Dziękuję! Wszystko jakoś się klei — odpowiedział wesołym głosem osadnik. — Jestem dziś sam na gospodarstwie, bo sąsiedzi pojechali do Łunińca po sprawunki. Ale, proszę do domu!<br> |
||
{{tab}}W izbie pachniało czystością, świeżym tatarakiem i żywicą. Na ścianie pomiędzy oknami wisiał w prostej {{Korekta|drewnanej|drewnianej}} ramie portret Marszałka Piłsudskiego, w trosce i zadumie opartego o głownię pałasza. Na przeciwległej ścianie umieszczono mapę Polski i kilka barwnych obrazów. Proste, lecz nowiutkie sprzęty, doniczki z kwiatami na oknach i lekkie białe firanki nadawały świąteczny wygląd schludnej izdebce. Koło pieca leżał biały kot w rude łaty i zielonemi ślepiami leniwie przyglądał się gościom.<br |
{{tab}}W izbie pachniało czystością, świeżym tatarakiem i żywicą. Na ścianie pomiędzy oknami wisiał w prostej {{Korekta|drewnanej|drewnianej}} ramie portret Marszałka Piłsudskiego, w trosce i zadumie opartego o głownię pałasza. Na przeciwległej ścianie umieszczono mapę Polski i kilka barwnych obrazów. Proste, lecz nowiutkie sprzęty, doniczki z kwiatami na oknach i lekkie białe firanki nadawały świąteczny wygląd schludnej izdebce. Koło pieca leżał biały kot w rude łaty i zielonemi ślepiami leniwie przyglądał się gościom.<br> |
||
{{tab}}— Jak się wam powodzi? — spytał leśniczy.<br |
{{tab}}— Jak się wam powodzi? — spytał leśniczy.<br> |
||
{{tab}}Osadnik wzruszył ramionami i odparł:<br |
{{tab}}Osadnik wzruszył ramionami i odparł:<br> |
||
{{tab}}— Przydałoby się to i owo, a, prawdę powiedziawszy, brak jeszcze wielu potrzebnych rzeczy, no, ale skoro to niemożliwe, to i tak musi iść.<br |
{{tab}}— Przydałoby się to i owo, a, prawdę powiedziawszy, brak jeszcze wielu potrzebnych rzeczy, no, ale skoro to niemożliwe, to i tak musi iść.<br> |
||
{{tab}}— Świetnie! — zawołał Żabski. — Jak w wojsku!<br |
{{tab}}— Świetnie! — zawołał Żabski. — Jak w wojsku!<br> |
||
{{tab}}— Pewnie, że jak w wojsku! — zgodził się gospodarz. — Przybyliśmy tu, aby założyć osadę. Założyliśmy ją — to teraz musimy się tu trzymać. Uważamy się za wojsko, które pracą i wytrwałością powinno wzmacniać i utwierdzać polskość, jak to było ongiś... za Jagiellonów i Batorego! To też bylejakie trudności nie zniechęcą nas i nie odstraszą... Skoro tu już jesteśmy, to i zostaniemy!<br |
{{tab}}— Pewnie, że jak w wojsku! — zgodził się gospodarz. — Przybyliśmy tu, aby założyć osadę. Założyliśmy ją — to teraz musimy się tu trzymać. Uważamy się za wojsko, które pracą i wytrwałością powinno wzmacniać i utwierdzać polskość, jak to było ongiś... za Jagiellonów i Batorego! To też bylejakie trudności nie zniechęcą nas i nie odstraszą... Skoro tu już jesteśmy, to i zostaniemy!<br> |
||
{{tab}}Osadnik otworzył drzwi do sąsiedniej izby i zawołał:<br |
{{tab}}Osadnik otworzył drzwi do sąsiedniej izby i zawołał:<br> |
||
{{tab}}— Stefciu, mamy gości! Pan leśniczy przyjechał z przyjacielem...<br |
{{tab}}— Stefciu, mamy gości! Pan leśniczy przyjechał z przyjacielem...<br> |
||
{{tab}}Żabski skoczył do drzwi i krzyknął:<br |
{{tab}}Żabski skoczył do drzwi i krzyknął:<br> |
||
{{tab}}— Ale niechże pani nas niczem nie częstuje, bo zaraz jedziemy dalej! Czy można wejść?<br |
{{tab}}— Ale niechże pani nas niczem nie częstuje, bo zaraz jedziemy dalej! Czy można wejść?<br> |