Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/546: Różnice pomiędzy wersjami

Kejt (dyskusja | edycje)
(Brak różnic)

Wersja z 21:06, 14 maj 2021

Ta strona została przepisana.

śmiał się po cichu dość nieprzyjemnym śmiechem.
Teraz, z ogromnemi ostróżnościami zaczął i on posuwać się zwolna naprzód. Nie chciał, ażeby idący przed nim spostrzegł, że jest śledzony. Nie było to zadanie łatwe, ale też wysoki mężczyzna nie był widocznie w zawodzie ogara nowicyuszem....
Gdy w pół godziny potem wchodzili do miasta, człowiek, idący przed nim, ani się domyślał, że miał przez całą drogę idącego wślad za nim towarzysza.
Uliczka, na której się teraz znaleźli, była dość pusta i słabo oświetlona. Małe domki kryły się w półcieniu po za ogródkami, a tylko w dwóch czy trzech miejscach jasno oświetlone okna składów rzucały jaśniejsze smugi światła na ulicę. Rzadko tylko przesuwali się po chodniku przechodnie.
śledzony włóczęga zbliżył się do jednego z tych oświetlonych okien.
Było to okno saloonu.
W głębi, po za szybą, niedostatecznie zakrytą jakąś czerwoną płachtą w rodzaju firanki, widać było w świetle kopcących się lamp naftowych dość brudną „barę“ z ustawionemi po za nią butelkami; z boku były beczułki. Dwa czy trzy stoliki uzupełniały umeblowanie tego szynczku, brudnego i pospolitego. Przy jednym ze stołów, gospodarz, gruby, kosooki