Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/548: Różnice pomiędzy wersjami

Kejt (dyskusja | edycje)
(Brak różnic)

Wersja z 22:08, 14 maj 2021

Ta strona została przepisana.

Mówiła ona aż zanadto wyraźnie: jeść mi się chce!
Siedzący powziął w tej chwili jakąś myśl, zdaniem jego bardzo szczęśliwą, bo uśmiech zadowolenia ukazał mu się na twarzy. Uderzył w ramię dość silnie stojącego przed nim włóczęgę, aż ten drgnął i obrócił się ku niemu w postawie na pół obronnej. Ale drab śledzący go śmiał się teraz na całe gardło.
— Nie masz się co strachać, bratku.... — mówił głośno, ochrypłym głosem, po angielsku — Nie chcę ci zrobić nic złego. Sure!
Włóczęga patrzył nań z podełba, pytająco.
— Ot widzisz — ciągnął dalej drab głosem, któremu chciał nadać ton gburowatej dobroduszności — jestem sobie tylko biednym robotnikiem, ale człowiekiem uczciwym... Szczególniej nie mogę znieść widoku takiego, jak ty, robaka, co mu od ostatniego śniadania upłynęło ze sześć miesięcy, a w brzuchu burczy, niby w tartaku parowym.
Roześmiał się głośno z własnego konceptu — i dodał:
— Nie jadłeś?
— Nie.... — odrzekł cichym głosem, spuszczając oczy włóczęga.
— To chodź.... — wskazał ręką na drzwi saloonu — Dostaniesz co chlapnąć i zeżreć. Mam jeszcze w kieszeni parę „kwodrów”.
Włóczęga nie chciał wierzyć sam swoim uszom. Co za szczęście nań spadało!