Strona:Józef Bliziński - Nowele humoreski.djvu/84: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja przejrzana] | [wersja przejrzana] |
Status strony | Status strony | ||
- | + | Skorygowana | |
Treść strony (podlegająca transkluzji): | Treść strony (podlegająca transkluzji): | ||
Linia 1: | Linia 1: | ||
cony niby, w sekrecie przed lekarzami. Wobec tych ostatnich okazywał pomysłowość zaiste genialną, nie wyczerpany w wynajdywaniu symptomatów, z którymi nie mogli |
{{pk|zgwał|cony}} niby, w sekrecie przed lekarzami. Wobec tych ostatnich okazywał pomysłowość zaiste genialną, nie wyczerpany w wynajdywaniu symptomatów, z którymi nie mogli się połapać w żaden sposób. Krzyczał jak opętany przy oględzinach, nie dając się dotykać i symulując bóle, których jednak określić jasno nie umiał. Cierpiał w sposób tajemniczy, ale w takim stopniu, że fakultet medyczny skonstatował nareszcie istnienie pewnego złośliwego nowotworu w okolicach żołądka z wszelkiemi cechami raka.<br> |
||
{{tab}}Nie przypuszczając żeby udawał, zgodzili się lekarze pomiędzy sobą na jedno, że nie wiedzą co to jest — ale nie chcąc przyznać |
{{tab}}Nie przypuszczając żeby udawał, zgodzili się lekarze pomiędzy sobą na jedno, że nie wiedzą co to jest — ale nie chcąc przyznać się do nieświadomości, oświadczyli małżonce, każdy z osobna, że jej mąż jest bardzo chory i że żadne zwyczajne środki nie pomogą mu.<br> |
||
{{tab}}Trezorek skazanym został na śmierć przedwczesną — ale radzono przedtem jeszcze sprobować Karlsbadu.<br> |
{{tab}}Trezorek skazanym został na śmierć przedwczesną — ale radzono przedtem jeszcze sprobować Karlsbadu.<br> |
||
{{tab}}Gdy wyrok ton wyczytał z oczu zdesperowanej żony (która wszelkiemi |
{{tab}}Gdy wyrok ton wyczytał z oczu zdesperowanej żony (która wszelkiemi siłami odganiała napastującą ją mimowolnie myśl o czwartym mężu), uspokoił się, jakby cudem.<br> |
||
{{tab}}Potem zażądał papieru, pióra i podkładki, żeby mu było wygodniej pisać w łóżku.<br> |
{{tab}}Potem zażądał papieru, pióra i podkładki, żeby mu było wygodniej pisać w łóżku.<br> |
||
{{tab}}„Myśli o wierszach pożegnalnych dla mnie“, powiedziała sobie żona,“ biedny, drogi mój Trezorek! to będzie jego śpiew łabędzi.“<br> |
{{tab}}„Myśli o wierszach pożegnalnych dla mnie“, powiedziała sobie żona,“ biedny, drogi mój Trezorek! to będzie jego śpiew łabędzi.“<br> |
||
{{tab}}Bo pani Bombelska uważała męża za poetę — i miała do tego wszelkie prawo. Wszakże jeszcze gdy starał |
{{tab}}Bo pani Bombelska uważała męża za poetę — i miała do tego wszelkie prawo. Wszakże jeszcze gdy starał się o nią, wydrukował był w pewnem pismie codziennem bardzo piękną szaradę złożoną z ośmiu wierszy, których początkowe głoski tworzyły akrostyk z jej {{pp|imie|nia}} |