Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/166: Różnice pomiędzy wersjami

(Brak różnic)

Wersja z 22:16, 26 cze 2021

Ta strona została przepisana.

– To musi być piękny widok — wtrącił malarz, rysując w swoim notatniku; baronet mówił dalej:
— Bo choćby zaczęli spokojnie, to muzyka i taniec upaja i odurza ich i ich rumaki, jak haczysz, jak opium. To upojenie jest widoczne i wzrasta coraz bardziej, a zręczność, siła, wdzięk, zamiast wyczerpywać, potęguje się z każdą chwilą. Zapał dochodzi do najwyższych granic, aż jeden z tancerzy pada jak martwy na piasek, upojony czarem fantazyi. Rumak zdający się mieć w tej walce jedną duszę z jeźdźcem, pochyla się w tej chwili, aby pan jego lżej upadł, a potem stoi nad nim drgając widocznie wszystkiemi muskułami, dotyka delikatnie nozdrzami jego skroni, i drobną stopą uderza w piasek nerwowo, dopóki czary nie miną. Tłum widzów wstrzymuje oddech, a gdy blady, z płonącemi oczyma Arab powstaje, okrzyk uwielbienia wstrząsa powietrze i odrazu przywraca mu przytomność. Tancerz wskakuje na konia, trzeźwy jak wiatr pustyni, i obaj z koniem gotowi rozpocząć fantazyę na nowo. Wspólnie ze mną przypatrywał się temu, rodak wasz panowie, książę Sapieha.
— I fantazyę arabską opisał – wtrącił malarz opis jego zgadza się zupełnie z opowiadaniem waszej Miłości. Książę Sapieha zamiłowanym jest podróżnikiem: zwiedził kawał świata! Narysowałem tutaj tę fantazyę arabską – dodał podając kartkę baronetowi. Czy daje choć słabe wyobrażenie tego, co pan widziałeś, sir?
— Ależ świetnie, wybornie! — zawołał Warburton — przypatrując się z podziwieniem. – Jak doskonale uchwyciłeś pan ruch! Co to jest mieć talent!
Górale zmęczeni usiedli na trawie około ogniska, a gęśliki ciągle jeszcze grały. Sabała śpiewał:

„Jaworu, jaworu szerokiego liścia,
Dajże Panie Boże zbójnikowi szczęścia,

Ciemna nocka była, kiedy na zbój pośli,
Nie dał Pan Bóg szczęścia, nic my nie przynieśli

Boże nam pomagaj i tym naszym nóżkom;
Dzisiaj powędrujem ku liptowskim wirszkom.“[1]

— Taniec zbójecki, pieczary zbójeckie, skarby zbójeckie, te wyrazy obijające mi się ciągle o uszy, dowodzą że rozbójnictwo kwitło w Tatrach — mówił baronet, zwracając się do doktora — czy tak?

  1. Wirchom.