Strona:PL Zola - Ziemia.pdf/19: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja przejrzana] | [wersja przejrzana] |
→Przepisana: — |
|||
Status strony | Status strony | ||
- | + | Skorygowana | |
Treść strony (podlegająca transkluzji): | Treść strony (podlegająca transkluzji): | ||
Linia 2: | Linia 2: | ||
{{tab}}Zostawszy samą, Franusia czekała cierpliwie, usiadłszy na kamiennej ławce przed gnojowiskiem, które zajmowało trzecią część podwórza. Patrzyła bezmyślnie na kury grzebiące dziobami i rozgrzewające sobie łapki na warstwie gnoju, z której przy oziębionem powietrzu wydobywały się błękitne pary. Po upływie półgodziny, gdy Jan powracał, dojadając sporą kromkę chleba z masłem, zastał ją na tem samem miejscu. Usiadł obok niej, a widząc że krowa niecierpliwi się, ryczy i bije się po bokach ogonem, rzekł nareszcie:<br> |
{{tab}}Zostawszy samą, Franusia czekała cierpliwie, usiadłszy na kamiennej ławce przed gnojowiskiem, które zajmowało trzecią część podwórza. Patrzyła bezmyślnie na kury grzebiące dziobami i rozgrzewające sobie łapki na warstwie gnoju, z której przy oziębionem powietrzu wydobywały się błękitne pary. Po upływie półgodziny, gdy Jan powracał, dojadając sporą kromkę chleba z masłem, zastał ją na tem samem miejscu. Usiadł obok niej, a widząc że krowa niecierpliwi się, ryczy i bije się po bokach ogonem, rzekł nareszcie:<br> |
||
{{tab}}— Pastuch jak na złość nie wraca.. nie wesoło ci czekać.<br> |
{{tab}}— Pastuch jak na złość nie wraca.. nie wesoło ci czekać.<br> |
||
{{tab}}Dziewczyna wzruszyła ramionami. Nie było jej pilno. Potem po chwili milczenia spytała: |
{{tab}}Dziewczyna wzruszyła ramionami. Nie było jej pilno. Potem po chwili milczenia spytała:<br> |
||
<br> |
|||
{{tab}}— Kapralu... więc wy się poprostu Jan nazywacie?<br> |
{{tab}}— Kapralu... więc wy się poprostu Jan nazywacie?<br> |
||
{{tab}}— Nazywam się Jan Macquart.<br> |
{{tab}}— Nazywam się Jan Macquart.<br> |
||
Linia 9: | Linia 8: | ||
{{tab}}— Nie, ja pochodzę z Prowancyi, z miasta, które się nazywa Plassans.<br> |
{{tab}}— Nie, ja pochodzę z Prowancyi, z miasta, które się nazywa Plassans.<br> |
||
{{tab}}Podniosła ciekawie oczy, przyglądała mu się zdziwiona, że ktoś może pochodzić ze stron tak odległych.<br> |
{{tab}}Podniosła ciekawie oczy, przyglądała mu się zdziwiona, że ktoś może pochodzić ze stron tak odległych.<br> |
||
{{tab}}— Po bitwie pod Solferino ciągnął dalej — będzie temu półtora roku, otrzymałem urlop i wróciłem z Włoch, jeden z towarzyszów przy- |
{{tab}}— Po bitwie pod Solferino — ciągnął dalej — będzie temu półtora roku, otrzymałem urlop i wróciłem z Włoch, jeden z towarzyszów przy- |