Strona:Klemens Junosza - Wyrwane kartki.djvu/5: Różnice pomiędzy wersjami

(Brak różnic)

Wersja z 22:01, 12 lip 2021

Ta strona została przepisana.

garek ma srebrny, pugilares skórzany, rozciągający się, jak harmonijka.
Szacowny ten statek związuje zazwyczaj mocnym szpagatem.
„Interview“ odbył się na gościńcu, pomiędzy małem miasteczkiem a sporą wioską.
Jankiel był usposobiony fatalnie. Poważnego męża wprawiło w gniew głupie i bezmyślne zwierzę, i to nie żadne nadzwyczajne zwierzę, ale pospolity koń, siwy, o jednem oku, zbitem biodrze i nogach przednich krzywych, jak pałąki. Temu to zwierzęciu, które z zasługami swemi, fanaberyą i skórą, miało tylko wartość skóry — przyszła do łba dzika idea, aby się zatrzymać na środku drogi i stanąć, a przecież rano pożarło torbę sieczki z otrębami i wypiło wody tyle, ile samo chciało.
Taka wdzięczność za tyle kosztu!
Koń stanął i ani rusz. Jankiel połamał biczysko na jego chudym grzbiecie, przeklął go dziewięć razy dziewięcioma strasznemi przekleństwami, a gdy i to nie pomogło, postanowił czekać aż się szkapa namyśli i pójdzie.
Usiadł więc Jankiel przy drodze, nabił porcelanową fajkę tytuniem i zapaliwszy ją, puszczał niebieskawy dymek, czekając, rychło się koniowi stać sprzykrzy.
Tam go spotkałem.
Po wzajemnej wymianie grzeczności, zapytałem, dlaczego podczas tak silnej operacyi słońca ma na głowie dwie czapki?
— Dwie? — odpowiedział pytaniem. — Pan dobrodziej źle liczy; ja wcale nie mam dwóch czapek.
— Jedna z daszkiem na wierzchu, druga bez daszka pod spodem, obie aksamitne. Arytmetyka uczy, że jeden a jeden jest dwa.
— Nie zawsze.