Strona:PL Lord Lister -47- Obrońca pokrzywdzonych.pdf/8: Różnice pomiędzy wersjami

(Brak różnic)

Wersja z 00:55, 13 lip 2021

Ta strona została przepisana.

— Uspokój się Anettko. Mógłby cię ktoś zobaczyć! Zaufaj mi. Już ja coś wynajdę, aby nie dopuścić do tego małżeństwa. A teraz wytrzyj oczy i chodź zemną. Nasza długa nieobecność mogłaby się wydawać podejrzaną.
Anettka przytuliła się do swej towarzyszki jak małe dziecko i obydwie weszły do salonu.
— Brawo miss Maud — zawołał markiz. — Kocham ludzi zdecydowanych i myślących. Powiedz mi Charley, czy nie mógłbyś wydobyć o tej dziewczynie wiadomości?
Któż to taki ten Franciszek, z którym nasza biedna Anettka postanowiła wspólnie popełnić samobójstwo.
— Bardzo chętnie, jeśli ci to tylko potrzebne.
— Wyjaśnienie to jest mi konieczne — odparł lord Lister. — Wydaje mi się, że nasz gospodarz i jego czcigodny wspólnik zasługują całkowicie na naszą uwagę. Zajmij się więc chwilowo Maud i wyciągnij od niej trochę szczegółów o tym Franciszku. Maud oprócz rozsądku posiada śliczną twarzyczkę i zgrabną figurkę. Nie stracisz czasu w jej towarzystwie.
— W tej chwili orkiestra zagrała tango.
Zaproszę ją do tańca — rzekł Charley. — Wyciągnąwszy rękę do swego przyjaciela oddalił się szybko.
Markiz przez kilka chwil jeszcze pozostał na ławce, również udał się do salonu.
Na wargach jego pojawił się sarkastyczny uśmiech.
— Rafflesie, Rafflesie! Oto coś dla ciebie! — szepnął do siebie po cichu. —

Podpis

— Wszystko odbyło się tak, jak z góry przewidywałem — rzeki markiz do Charleya. Nic z twarzy jego nie przypominało wczorajszego markiza. Policzki jego były gładko wygolone, a nad górną wargą widniał ciemny wąsik, tylokrotnie opisywany przez policję w listach gończych wysyłanych za Rafflesem.
Tajemniczy Nieznajomy zajmował wraz ze swym sekretarzem, apartament składający się z trzech pokojów w jednym z najelegantszych hoteli londyńskich.
Siedząc wygodnie w fotelu, palił papierosa i słuchał sprawozdania Charleya Branda.
— Nie spocznę, dopóki nie wymierzę obydwu łotrom należytej kary.
Raffles był zdenerwowany. Rzucił do popielniczki niedopałek papierosa i wielkimi krokami począł przechadzać się po swym gabinecie.
Charley zdobył niezbite dowody, że Holender van Brixen od wielu lat zajmował się handlem żywym towarem, i na tym procederze zrobił swój majątek. Józef Fournier był jego zausznikiem i współpracownikiem. Ażeby zapewnić sobie całkowitą dyskrecję Brixen postanowił ożenić go ze swą córką.
Fournier żądał pieniędzy. Pięćdziesiąt tysięcy funtów sterlingów. Van Brixen nie mógł odmówić z miejsca chciwemu pretendentowi do ręki córki. Kierowały nim dwa względy. Po pierwsze obawiał się, że rewelacje Fourniera mogłyby go zgubić, po drugie zależało mu na jaknajszybszym pozbyciu się z domu córki.
Pomimo swych sześćdziesięciu pięciu lat van Brixen zakochał się beznadziejnie w Rosjance, niejakiej Tatianie Mirów. Była to diva operetkowa, i jakkolwiek nie pierwszej już młodości, była dla starego Holendra uosobieniem wszystkich czarów. Dla starzejącej się już divy małżeństwo z Holendrem przedstawiało cały szereg wielkich korzyści. Pieszczotami wymogła na nim obietnicę, że zabierze ją w podróż dokoła świata i że nadto pozbędzie z domu swej córki.
Anettka okazywała kochance swego ojca zupełnie wyraźną wrogość.
Tego rodzaju informacje uzyskał Charley Brand Dowiedział się nadto, że Anettka zaręczyła się pokryjomu z bratem Józefa Fourniera, Franciszkiem. Młoda para spotkała się przypadkiem na przyjęciu na które Józef zabrał swego brata. Podczas, gdy Józef rozmawiał z przyszłym swym teściem o interesach, młodzi pozostawieni byli sami sobie. Od pierwszego wejrzenia odczuli, że łączy ich wzajemna sympatia.
Od tej chwili poczęli spotykać się pokryjomu. Uczucie sympatii przerodziło się w serdeczną miłość Przyrzekli sobie, że nic ich nie rozłączy. Dopiero później ogłoszone zostały zaręczyny Anettki z Józefem. Gdy wiadomość ta dotarła do Franciszka, spalił wszystkie listy, pochodzące od niewiernej i postanowił więcej się z nią nie spotykać. Był zbyt dumny, aby żądać jakichkolwiek wyjaśnień.
Lord Lister przerwał swój spacer po pokoju, i zamyślonym wzrokiem spojrzał na swego przyjaciela.
— Obydwaj zostaną ukarani, przyczym kara Brixena będzie surowsza — odparł. — Ugodzę ich w to, co mają najdroższego.
— Wytłumacz się jaśniej.
Rafles wzruszył ramionami.
— Chwilowo nie mogę ci nic więcej powiedzieć. Nie mamy chwili do stracenia. Jeszcze dziś musimy wymierzyć karę Fournierowi.
Tajemniczy Nieznajomy wyjaśnił Charleyowi swój plan. Charley zaakceptował go i natychmiast przystąpił do przebrania się.
Nikt nie poznałby w szoferze, który po kilku chwilach zszedł ze schodów eleganckiego sekretarza lorda Listera. Raffles spojrzał na zegarek.
Czas na mnie — szepnął.
Teraz on skolei stanął przed trójskrzydłowym lustrem i przystąpił do starannej charakteryzacji twarzy. Po chwili lord Lister zniknął, a zastąpił go markiz d‘Armand.
Markiz odsunął zasuwę od drzwi, które zamknął ostrożnie po wyjściu Charleya. Nie wyszedł jednak odrazu z pokoju. Oczy jego kilkakrotnie podniosły się w kierunku, wiszącego na ścianie zegara Widocznym było, że czekał na kogoś.
Nagle ktoś zapukał do drzwi.
Służący wręczył markizowi kartę wizytową jakiegoś pana, który chciał się z nim widzieć.
— Prosić — rzeki markiz, rzuciwszy okiem na kartę.
Po kilku chwilach służący wprowadził do pokoju Józefa Fournier. Fournier miał na sobie eleganckie wizytowe ubranie. W butonierce tkwiła wspaniała gardenia.
Markiz wyciągnął do gościa serdecznie rękę
— Hola przyjacielu — rzekł. — O ile mi wiadomo jest pan w przededniu ślubu. Wygląda pan jednak dzisiaj tak, jakgdyby udawał się pan na podbój kobiet.
— Nie jest to zupełnie ścisłe — odparł śmiejąc się. — Ale nic tak nie przypomina ślubu, jak po-