Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/178: Różnice pomiędzy wersjami

(Brak różnic)

Wersja z 05:47, 19 lip 2021

Ta strona została przepisana.

– A więc słuchajcie: już wczoraj siedząc nad stawem Smereczyńskim, zwróciłem uwagę na widniejący zdaleka pas pstrej, czerwonej ziemi, i gdyby sir Edward nie postanowił przepędzić nocy w dolinie Kościeliskiej, ja sam byłbym pozostał, żeby zbadać te żlebki. Dziś więc poszedłem tam i zacząłem kopać moją ciupagą. W łupkach czarnych, między ławami kwarcytowemi, znalazłem odciski roślin przedpotowych, przypominających Widłaki leśne, Paprocie drzewiaste, Skrzypy olbrzymie. Takich skrzypów i paproci, moi panowie, próżnobyśmy dziś w dolinie Kościeliskiej szukali. Wszystko nędzne i skarłowaciałe!...
— Szkoda, żeś się pan nie urodził przed potopem — wtrącił malarz z uśmiechem.
— O tak, szkoda, myślałem to sobie właśnie schodząc z Tomanowej. Znalazłem tedy część skamieniałego pnia Sagowca: co za świetny nabytek! Zazdrościłem nieraz Sturowi, geologowi wiedeńskiemu, że znalazł szczątki olbrzymiego skrzypa, a tymczasem niebo pozwoliło mi także zrobić w Tatrach odkrycie, równające się tamtemu. Patrzcie jak wybornie zachowany: będzie to cenny dar dla Muzeum berlińskiego. Pnie podobne w ogóle są bardzo rzadkie: napotykają się w południowej Anglii, Francyi, Włoszech, oraz w Ameryce Północnej. Zwracały już one na siebie uwagę starożytnych Etrusków, którzy ozdabiali niemi swe groby.
— Muszę pana zmartwić — odezwał się Jakób. — Trzy lata temu odkrył to cmentarzysko, znakomity nasz botanik profesor Maryan Raciborski. Znalazł on tam odciski przedpotopowych liści, łodyg i owoców; znalazł grube, jak kolana ludzkie, łodygi skrzypów, gałązki iglastych Palisyi spowinowaconych z Cyprysami japońskiemi.
Twarz uczonego Stranda przeciągnęła się.
— Więc on tam był przedemną... — wyjąknął zmartwiony — szczęśliwy człowiek!
— A potem przyjaciel mój, botanik także, Mieczysław Limanowski. Oni obaj, wielcy tych gór miłośnicy, opowiedzieli mi o Tatrach baśń bardzo, bardzo starą.
— Opowiedz nam ją pan – prosił Warburton, podając mu cygarnicę – a pan, panie profesorze, siadaj do śniadania.
Profesor usiadł posłusznie obok baroneta, położywszy swą zdobycz na stole, i zabrał się do herbaty którą mu podał Jerry. Warburton sam ukroił mu kawałek chleba, posmarował masłem i podał, a Strand machinalnie wziąwszy, jeść zaczął, cały pochłonięty swem odkryciem.
Jakób zapaliwszy cygaro, tak zaczął. —
— Czy myślicie, że ojczyzna Kozicy i Kosodrzewiu, zawsze tak dziką była jak obecnie; że kraina wiecznych śniegów i turni, nie zaznała nigdy zielonej wiosny?