Strona:PL Jerzy Żuławski-Stara Ziemia 163.jpeg: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
Pywikibot touch edit
Status stronyStatus strony
-
Przepisana
+
Skorygowana
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 1: Linia 1:
{{pk|twa|rzy}}. W białych dłoniach książkę trzymał niewielką z krzyżem w pośrodku i ze srebrnem na rogach okuciem.<br />
{{pk|twa|rzy}}. W białych dłoniach książkę trzymał niewielką z krzyżem w pośrodku i ze srebrnem na rogach okuciem.<br>
{{tab}}Skinął głową i wskazał ręką okno otwarte, przez które właśnie wpadać poczynał odgłos bijącego gdzieś zdała dzwonu.<br />
{{tab}}Skinął głową i wskazał ręką okno otwarte, przez które właśnie wpadać poczynał odgłos bijącego gdzieś zdała dzwonu.<br>
{{tab}}Lord Tedwen powstał.<br />
{{tab}}Lord Tedwen powstał.<br>
{{tab}}— Oto mój nauczyciel, — rzekł. — Na starość znalazłem źródło Mądrości i Prawdy, którą Bóg zsyła na świat ten przez usta pokornych...<br />
{{tab}}— Oto mój nauczyciel, — rzekł. — Na starość znalazłem źródło Mądrości i Prawdy, którą Bóg zsyła na świat ten przez usta pokornych...<br>
{{tab}}Jacek spojrzał na księdza, a chociaż mu się zgoła nie wydało, aby ten kapłan o tępych, twardych rysach był sługą Prawdy pokornym, nie rzekł ani słowa, głowę jeno nieco pochyliwszy.<br />
{{tab}}Jacek spojrzał na księdza, a chociaż mu się zgoła nie wydało, aby ten kapłan o tępych, twardych rysach był sługą Prawdy pokornym, nie rzekł ani słowa, głowę jeno nieco pochyliwszy.<br>
{{tab}}Starzec tymczasem żegnał się z nim spiesznie.<br />
{{tab}}Starzec tymczasem żegnał się z nim spiesznie.<br>
{{tab}}— Daruj, lecz sam muszę pozostać; godzina codziennej modlitwy nadchodzi...<br />
{{tab}}— Daruj, lecz sam muszę pozostać; godzina codziennej modlitwy nadchodzi...<br>
{{tab}}Mrok już gęstniał, kiedy Jacek wracał zadumany nad brzegiem morza do samolotu swojego. Teraz dopiero przyszło mu na myśl, że właściwie stary nauczyciel nie dał mu żadnej odpowiedzi ani nie usunął dręczącej go wątpliwości, jak się ma zachować wobec ruchu, który za poduszczeniem Grabca lada dzień się rozpocznie... Przypomniał sobie także, iż jeszcze wiele pytań miał zadać, że chciał opowiedzieć o przybyciu dziwnych z Księżyca posłańców, powtórzyć wieści o Marku, prawić o niepojętym czarodzieju Nyanatiloce, ale brakło mu jakoś czasu na to. Zresztą tam — wobec tego starca — zgubiło się to wszystko w jego własnej świadomości...<br />
{{tab}}Mrok już gęstniał, kiedy Jacek wracał zadumany nad brzegiem morza do samolotu swojego. Teraz dopiero przyszło mu na myśl, że właściwie stary nauczyciel nie dał mu żadnej odpowiedzi ani nie usunął dręczącej go wątpliwości, jak się ma zachować wobec ruchu, który za poduszczeniem Grabca lada dzień się rozpocznie... Przypomniał sobie także, iż jeszcze wiele pytań miał zadać, że chciał opowiedzieć o przybyciu dziwnych z Księżyca posłańców, powtórzyć wieści o Marku, prawić o niepojętym czarodzieju Nyanatiloce, ale brakło mu jakoś czasu na to. Zresztą tam — wobec tego starca — zgubiło się to wszystko w jego własnej świadomości...<br>
{{tab}}Przez chwilę myślał, czyby nie zawrócić lub do następnego dnia nie poczekać, aby jeszcze z sir Robertem pomówić?<br />
{{tab}}Przez chwilę myślał, czyby nie zawrócić lub do następnego dnia nie poczekać, aby jeszcze z sir Robertem pomówić?<br>
{{tab}}Uśmiechnął się sam do siebie i wzruszył ramionami.<br />
{{tab}}Uśmiechnął się sam do siebie i wzruszył ramionami.<br>
{{tab}}— Na co? po co? przecież i tak nic mi nie odpowie. Stary już jest i wiekiem przytłoczony...<br />
{{tab}}— Na co? po co? przecież i tak nic mi nie odpowie. Stary już jest i wiekiem przytłoczony...<br>
{{tab}}Przykrość mu sprawiało wspomnienie młodego księdza, którego widział tam — we drzwiach pracowni uczonego, zwłaszcza iż czuł, że włada on teraz duszą mędrca niepodzielnie.<br />
{{tab}}Przykrość mu sprawiało wspomnienie młodego księdza, którego widział tam — we drzwiach pracowni uczonego, zwłaszcza iż czuł, że włada on teraz duszą mędrca niepodzielnie.<br>