Strona:PL Jerzy Żuławski-Stara Ziemia 188.jpeg: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
Pywikibot touch edit
Status stronyStatus strony
-
Przepisana
+
Skorygowana
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 1: Linia 1:
{{pk|obezwła|dniająca}} mgła całą. istotę jego ogarnia... Błysnęło mu jeszcze w świadomości, że on go wolą swoją usypia; szarpnął się buntem wewnętrznym, chciał krzyczeć, uciekać i naraz cień go ogarnął nieprzemożny, gaszący świadomość jego do małej, maleńkiej iskry, tlejącej tem jednem tylko uczuciem, że w cieniu istnieje...<br />
{{pk|obezwła|dniająca}} mgła całą istotę jego ogarnia... Błysnęło mu jeszcze w świadomości, że on go wolą swoją usypia; szarpnął się buntem wewnętrznym, chciał krzyczeć, uciekać i naraz cień go ogarnął nieprzemożny, gaszący świadomość jego do małej, maleńkiej iskry, tlejącej tem jednem tylko uczuciem, że w cieniu istnieje...<br>
{{tab}}Stracił zupełnie poczucie czasu i miejsca, w którem się znajduje. Stan ten mógł trwać zarówno sekundę, jak tysiącolecie... Nie pragnął niczego, o niczem nie wiedział, nie czuł nic z zewnątrz siebie.<br />
{{tab}}Stracił zupełnie poczucie czasu i miejsca, w którem się znajduje. Stan ten mógł trwać zarówno sekundę, jak tysiącolecie... Nie pragnął niczego, o niczem nie wiedział, nie czuł nic z zewnątrz siebie.<br>
{{tab}}Powoli, powoli jakiś dźwięk, jakaś mgła, zrazu tak gęsta szara, że od ciemności różniąca się zaledwie, potem coraz jaśniejsza, srebrna, w tuman obrzasku nieokreślonego się rozwiewająca...<br />
{{tab}}Powoli, powoli jakiś dźwięk, jakaś mgła, zrazu tak gęsta szara, że od ciemności różniąca się zaledwie, potem coraz jaśniejsza, srebrna, w tuman obrzasku nieokreślonego się rozwiewająca...<br>
{{tab}}Dziecięca, bezinteresowna, prawie nieosobista ciekawość zaczęła się w nim budzić. Coś mu błysło przed oczyma, — niby zarysy krajobrazu dziwnego: zielone pola, nizko zawieszonem słońcem oświetlone... Po jakimś czasie zauważył, że nie umiejąc zgoła określić miejsca w przestrzeni, kędy sam się znajduje, widzi jednak dokładnie kotlinę obszerną, zasianą stawkami okrągłemi o dziwnej, nieznanej u brzegów roślinności. Kotlina zamknięta była ze wszech stron niby pierścieniem olbrzymiemi górami o śnieżnej, poszarpanej pile szczytów.<br />
{{tab}}Dziecięca, bezinteresowna, prawie nieosobista ciekawość zaczęła się w nim budzić. Coś mu błysło przed oczyma, — niby zarysy krajobrazu dziwnego: zielone pola, nizko zawieszonem słońcem oświetlone... Po jakimś czasie zauważył, że nie umiejąc zgoła określić miejsca w przestrzeni, kędy sam się znajduje, widzi jednak dokładnie kotlinę obszerną, zasianą stawkami okrągłemi o dziwnej, nieznanej u brzegów roślinności. Kotlina zamknięta była ze wszech stron niby pierścieniem olbrzymiemi górami o śnieżnej, poszarpanej pile szczytów.<br>
{{tab}}Począł się zastanawiać, gdzie jest i co tutaj robi? Męczyło go to, że chłonąc najwyraźniej wrażenia wzrokiem, nie może dostrzec ani poczuć siebie samego, własnego ciała, jak gdyby był czemś nieważkiem i nieuchwytnem zgoła.<br />
{{tab}}Począł się zastanawiać, gdzie jest i co tutaj robi? Męczyło go to, że chłonąc najwyraźniej wrażenia wzrokiem, nie może dostrzec ani poczuć siebie samego, własnego ciała, jak gdyby był czemś nieważkiem i nieuchwytnem zgoła.<br>
{{tab}}Myślał właśnie o tem, gdy naraz poznał, że i przez słuch mimo swą niematerjalność może odbierać z zewnątrz wrażenia. Dźwięk go jakiś uderzył, coś jakby zamęt bitwy: strzały, jęki, okrzyki. Teraz dopiero spostrzegł, że w pośrodku ogromnej kotliny na turni wysokiej wznosi się miasto. Naokoło walka wrzała rzeczywiście. Garstka ludzi szła przebojem przez {{pp|napa|dające}}
{{tab}}Myślał właśnie o tem, gdy naraz poznał, że i przez słuch mimo swą niematerjalność może odbierać z zewnątrz wrażenia. Dźwięk go jakiś uderzył, coś jakby zamęt bitwy: strzały, jęki, okrzyki. Teraz dopiero spostrzegł, że w pośrodku ogromnej kotliny na turni wysokiej wznosi się miasto. Naokoło walka wrzała rzeczywiście. Garstka ludzi szła przebojem przez {{pp|napa|dające}}