Strona:PL Doyle - Wspomnienia i przygody T2.pdf/105: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
 
 
Status stronyStatus strony
-
Przepisana
+
Skorygowana
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 1: Linia 1:
przemyśliwać o powrocie do Europy. Dwa względy górowały nad innymi, bardziej osobistej natury. Pierwszym był wzgląd na moją „Historję Wojny“, którą pisałem mimo nieodpowiednich warunków cały ten czas, zbierając często matarjał od naocznych świadków danych wydarzeń. Jednak była pewna część materjału niezbędnego, który można było otrzymać tylko w Londynie. Drugi wzgląd dotyczył przesilenia politycznego w Anglji i zbliżających się wyborów powszechnych z możliwością mej kandydatury. Nie chciałem jednak opuszczać Afryki bez zobaczenia Pretorji, więc otrzymawszy nie bez trudności urlop, wybrałem się dnia 22 czerwca w tę pełną niebezpieczeństw drogę.<br>
przemyśliwać o powrocie do Europy. Dwa względy górowały nad innymi, bardziej osobistej natury. Pierwszym był wzgląd na moją „Historję Wojny“, którą pisałem mimo nieodpowiednich warunków cały ten czas, zbierając często materjał od naocznych świadków danych wydarzeń. Jednak była pewna część materjału niezbędnego, który można było otrzymać tylko w Londynie. Drugi wzgląd dotyczył przesilenia politycznego w Anglji i zbliżających się wyborów powszechnych z możliwością mej kandydatury. Nie chciałem jednak opuszczać Afryki bez zobaczenia Pretorji, więc otrzymawszy nie bez trudności urlop, wybrałem się dnia 22 czerwca w tę pełną niebezpieczeństw drogę.<br>
{{tab}}Była to niewątpliwie najdziwniejsza podróż koleją, jaką odbyłem w życiu. Z minuty na minutę człowiek nie wiedział co się może zdarzyć. Byłem w dobrem towarzystwie sekretarza Lorda Milner’a, majora Stanbury Williams’a, który udzielił mi miejsca w swym wagonie; był z nami również młody, małej postaci człowiek, nazwiskiem Amery, wtedy jeszcze nikomu nieznany, dziś członek rządu i gabinetu. Byli inni, których nazwisk nie pamiętam. Ilekroć pociąg się zatrzymywał, a czynił to bardzo często, nikt nie widział, czy był to postój na pięć minut, czy na pięć godzin, jak się często zdarzało; że zaś ruszał w dalszą drogę bez żadnego ostrzeżenia, więc trudno było wagon opuszczać. Spotkaliśmy w drodze pociąg, zdążający do Bloemfontein, z powybijanemi oknami i dowiedzieliś-
{{tab}}Była to niewątpliwie najdziwniejsza podróż koleją, jaką odbyłem w życiu. Z minuty na minutę człowiek nie wiedział co się może zdarzyć. Byłem w dobrem towarzystwie sekretarza Lorda Milner’a, majora Stanbury Williams’a, który udzielił mi miejsca w swym wagonie; był z nami również młody, małej postaci człowiek, nazwiskiem Amery, wtedy jeszcze nikomu nieznany, dziś członek rządu i gabinetu. Byli inni, których nazwisk nie pamiętam. Ilekroć pociąg się zatrzymywał, a czynił to bardzo często, nikt nie widział, czy był to postój na pięć minut, czy na pięć godzin, jak się często zdarzało; że zaś ruszał w dalszą drogę bez żadnego ostrzeżenia, więc trudno było wagon opuszczać. Spotkaliśmy w drodze pociąg, zdążający do Bloemfontein, z powybijanemi oknami i dowiedzieliś-