Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T1.djvu/10: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
Wydarty (dyskusja | edycje)
 
Status stronyStatus strony
-
Przepisana
+
Skorygowana
Nagłówek (noinclude):Nagłówek (noinclude):
Linia 1: Linia 1:
{{c|—   10   —}}
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 1: Linia 1:
stołu, przyglądała się z góry temu, co pisała, a właściwie, co zamierzała pisać, jej towarzyszka.<br>
stołu, przyglądała się z góry temu, co pisała, a właściwie, co zamierzała pisać, jej towarzyszka.<br>
{{tab}}Skoro jesteśmy już w pokoju, musimy przyjrzeć się bliżej dziewczętom. Pierwsza, ta, co klęczała na krześle, wesoła, śmiejąca się, była dziewczyna piękną, mogącą mieć lat dziewiętnaście do dwudziestu, smagła, brunetka, odznaczająca się cudownie pięknemi, żywemi oczyma, błyskającemi z pod brwi, śmiało zarysowanych, oraz zębami białemi jak perły, kryjącemi się pod wargami, jakby utoczonemi z koralu.<br>
{{tab}}Skoro jesteśmy już w pokoju, musimy przyjrzeć się bliżej dziewczętom. Pierwsza, ta, co klęczała na krześle, wesoła, śmiejąca się, była dziewczyną piękną, mogącą mieć lat dziewiętnaście do dwudziestu, smagła, brunetka, odznaczająca się cudownie pięknemi, żywemi oczyma, błyskającemi z pod brwi, śmiało zarysowanych, oraz zębami białemi jak perły, kryjącemi się pod wargami, jakby utoczonemi z koralu.<br>
{{tab}}W każdym jej ruchu zdradzało się usposobienie ruchliwe; mówiąc, śmiejąc się, nie siedziała, a właściwie nie klęczała spokojnie, lecz wiła się, wyginała, jakby przy grze w piłkę.<br>
{{tab}}W każdym jej ruchu zdradzało się usposobienie ruchliwe; mówiąc, śmiejąc się, nie siedziała, a właściwie nie klęczała spokojnie, lecz wiła się, wyginała, jakby przy grze w piłkę.<br>
{{tab}}Druga, zajęta pasaniem, spoglądała na swą burzliwą towarzyszkę oczyma niebieskiemi, czystemi, jasnemi jak niebo. Włosy jej koloru blond popielatego spadały w jedwabistych splotach na ramiona i na policzki, zabarwione jak wnętrze muszli perłowej. Ręka jej, spoczywająca na papierze, delikatna, lecz drobna, zdradzała wiek młody. Za każdym wybuchem śmiechu swej przyjaciółki wzruszała, niby nieco zagniewana, ramionami białemi, kształtnemi, którym jednak brakowało jeszcze owej siły, owego wykończenia, jakieby chętnie chciało ujrzeć oko znawcy.<br>
{{tab}}Druga, zajęta pasaniem, spoglądała na swą burzliwą towarzyszkę oczyma niebieskiemi, czystemi, jasnemi jak niebo. Włosy jej koloru blond popielatego spadały w jedwabistych splotach na ramiona i na policzki, zabarwione jak wnętrze muszli perłowej. Ręka jej, spoczywająca na papierze, delikatna, lecz drobna, zdradzała wiek młody. Za każdym wybuchem śmiechu swej przyjaciółki wzruszała, niby nieco zagniewana, ramionami białemi, kształtnemi, którym jednak brakowało jeszcze owej siły, owego wykończenia, jakieby chętnie chciało ujrzeć oko znawcy.<br>