Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T1.djvu/230: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja przejrzana] | [wersja przejrzana] |
→Przepisana: — |
|||
Status strony | Status strony | ||
- | + | Skorygowana | |
Nagłówek (noinclude): | Nagłówek (noinclude): | ||
Linia 1: | Linia 1: | ||
{{c|— 230 —}} |
|||
Treść strony (podlegająca transkluzji): | Treść strony (podlegająca transkluzji): | ||
Linia 1: | Linia 1: | ||
{{tab}}— Mamże ci oddać szpado? Uprzedzam, że długa i ciężka. Pozostaw mi ja chociaż do Luwru; kompletnie głupieje, gdy na ulicy nie mam przy boku szpady, a ty głupszym byłbyś jeszcze, mając ich dwie.<br> |
{{tab}}— Mamże ci oddać szpado? Uprzedzam, że długa i ciężka. Pozostaw mi ja chociaż do Luwru; kompletnie głupieje, gdy na ulicy nie mam przy boku szpady, a ty głupszym byłbyś jeszcze, mając ich dwie.<br> |
||
{{tab}}— Król nic nie powiedziała — odparł szwajcar — zatrzymaj pan swoja szpada.<br> |
{{tab}}— Król nic nie powiedziała — odparł szwajcar — zatrzymaj pan swoja szpada.<br> |
||
{{tab}}— To bardzo ładnie ze strony króla, ani słowa! Ruszajmy |
{{tab}}— To bardzo ładnie ze strony króla, ani słowa! Ruszajmy więc.<br> |
||
{{tab}}Pan Fridisch nie był zbytecznie rozmowny, |
{{tab}}Pan Fridisch nie był zbytecznie rozmowny, d‘Artagnan znów zanadto wielki natłok myśli miał w głowie, aby przerywać milczenie. Niedaleko było od sklepu Plancheta do Luwru; w dziesięć minut przebyli te drogę.<br> |
||
{{tab}}Noc już zapadła zupełna.<br> |
{{tab}}Noc już zapadła zupełna.<br> |
||
{{tab}}Pan Fridisch chciał wejść przez |
{{tab}}Pan Fridisch chciał wejść przez furtkę.<br> |
||
{{tab}}— Nie |
{{tab}}— Nie tędy — odezwał się d‘Artagnan — za wiele czasu stracimy; idźmy bocznemi schodami.<br> |
||
{{tab}}Szwajcar wykonał zlecenie d‘Artagnana i zaprowadził go do przedpokoju, poprzedzającego gabinet Ludwika {{Korekta|XIVgo|XIV-go}}.<br> |
{{tab}}Szwajcar wykonał zlecenie d‘Artagnana i zaprowadził go do przedpokoju, poprzedzającego gabinet Ludwika {{Korekta|XIVgo|XIV-go}}.<br> |
||
{{tab}}Przybywszy tam, ukłonił się swemu więźniowi i słowa nie rzekłszy, powrócił na stanowisko. Tyle nawet czasu nie pozostało d‘Artagnanowi, aby zadać sobie pytanie, czemu nie odebrano mu szpady, gdy otworzyły się drzwi gabinetu i pokojowiec zawołał:<br> |
{{tab}}Przybywszy tam, ukłonił się swemu więźniowi i słowa nie rzekłszy, powrócił na stanowisko. Tyle nawet czasu nie pozostało d‘Artagnanowi, aby zadać sobie pytanie, czemu nie odebrano mu szpady, gdy otworzyły się drzwi gabinetu i pokojowiec zawołał:<br> |