Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T1.djvu/325: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
Wydarty (dyskusja | edycje)
 
Status stronyStatus strony
-
Przepisana
+
Skorygowana
Nagłówek (noinclude):Nagłówek (noinclude):
Linia 1: Linia 1:
{{c|—   325   —}}
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 1: Linia 1:
delikatne zapytania, d‘Artagnan pod tym względem twardy był jak kamień.<br>
delikatne zapytania, d‘Artagnan pod tym względem twardy był jak kamień.<br>
{{tab}}Tak minął wieczór.<br>
{{tab}}Tak minął wieczór.<br>
{{tab}}Po kolacji d’Artagnan zajął się układaniem rzeczy, poszedł do stajni, głaskał i pieścił konia, opatrzył mu nogi i podkowy, a powróciwszy, przerachował pieniądze i rzucił się na posłanie.<br>
{{tab}}Po kolacji d‘Artagnan zajął się układaniem rzeczy, poszedł do stajni, głaskał i pieścił konia, opatrzył mu nogi i podkowy, a powróciwszy, przerachował pieniądze i rzucił się na posłanie.<br>
{{tab}}Rozwidniło się. Jutrzenka obrzuciła ulicę Lombardów snopem różowych promieni i d‘Artagnan wstał z łóżka, świeży jak poranek majowy.<br>
{{tab}}Rozwidniło się. Jutrzenka obrzuciła ulicę Lombardów snopem różowych promieni i d‘Artagnan wstał z łóżka, świeży jak poranek majowy.<br>
{{tab}}Nie zbudził nikogo, wziął pod pachę tłomoczek, zszedł lekko ze schodów, nie przerywając dźwięcznego chrapania, rozlegającego się od strychu aż do piwnic.<br>
{{tab}}Nie zbudził nikogo, wziął pod pachę tłomoczek, zszedł lekko ze schodów, nie przerywając dźwięcznego chrapania, rozlegającego się od strychu aż do piwnic.<br>
{{tab}}Osiodłał konia, zamknął za sobą stajnię, sklep Plancheta, skoczył na siodło i ruszył wolnym krokiem na wyprawę do Bretanji.<br>
{{tab}}Osiodłał konia, zamknął za sobą stajnię, sklep Plancheta, skoczył na siodło i ruszył wolnym krokiem na wyprawę do Bretanji.<br>
{{tab}}Dobrze zrobił, nie rozbierając w wilję wszystkich spraw politycznych, dyplomatycznych, które mu w głowie siedziały; świeżość poranku rozjaśniła myśli, a to, co ciemne było wczoraj, dziś wydało się jasnem i łatwem do odgadnięcia.<br>
{{tab}}Dobrze zrobił, nie rozbierając w wilję wszystkich spraw politycznych, dyplomatycznych, które mu w głowie siedziały; świeżość poranku rozjaśniła myśli, a to, co ciemne było wczoraj, dziś wydało się jasnem i łatwem do odgadnięcia.<br>
{{tab}}Nasamprzód tedy, przejeżdżając około domu Fouqueta, wrzucił w skrzynkę do listów, przybitą u drzwi ministra, błogosławiony czek, który tak szczęśliwie wydarł z drapieżnych rąk Colberta.<br><br>
{{tab}}Nasamprzód tedy, przejeżdżając około domu Fouqueta, wrzucił w skrzynkę do listów, przybitą u drzwi ministra, błogosławiony czek, który tak szczęśliwie wydarł z drapieżnych rąk Colberta.<br>
<br><br><br>