Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T1.djvu/69: Różnice pomiędzy wersjami

 
(Brak różnic)

Aktualna wersja na dzień 19:57, 23 paź 2021

Ta strona została przepisana.

kamienie i szaty, na lamowane chorągwie promienie słońca padają i mgłę jasności z nich słońce ciągnie ku sobie, tak, iż wydają się Boskiem zjawieniem, co zstąpiwszy na ziemię, przesuwa się zwolna przed oczyma ludzi, śpiewając o wielkim patronie moskiewskim i o zbawieniu Moskwy przez kapłańskiego syna.
Nagle trąby i bębny zagłuszą pieśni kościelne: tu chmura strzał wyniosła się, tam las z dzid wyrósł nad głowami, owdzie szable, jatagany, kindżały kręcą się w powietrzu. Owi taborem się opasują, tamci wolą zdać się na chyżość stóp swoich. Inni głaszczą koniom grzywy i śmieją się z pieszych. Każdy do walki się gotuje podług wrodzonego obyczaju. Polak nuci o Boga-Rodzicy, pokręca wąsa i długą szablę pieści w dłoni, by mu dobrze służyła. Przybylcy z azyatyckich puszcz trącają łuków swoich strony i ich brzękiem dodają sobie wściekłości. Niemcy na cel biorą wrogów i mierzą w nich długo, spokojnie, wparłszy kolbę w obojczyk. Kozacy zeskakują z siodeł i za niemi gotują rusznice. Owdzie Tatarzyn kładzie w usta kryształki opium, by mu bitwa przeszła jak sen, a śmierć jeśli ją spotka, wydała się wstępem do Edenu. Aż tu huki, wrzaski dadzą się słyszeć. Dym pełznie nad głową walczących i poległych. Z hufców dotąd spokojnych, porobiły się wiry ze stali, które się kręcą po równinie.
Wszyscy jedni po drugich, to zwyciężą, to przegrają, to się cofną, to znów pomkną się naprzód, a każden walczy za kogo innego. Sto haseł buja w powietrzu i głuszy się nawzajem; sto imion, sto zamiarów wcielonych w głos, ulatuje po nad walczącymi, mięsza się w nieładzie; żadne wygórować nad resztą nie zdoła, i wreszcie wszystkie opadną w dół na martwe głowy tych, z których ust wyszły. Głucho, smutno, chyba że słychać jeszcze pluskanie krwi z żył trupów.
Takie codzień po całej Rusi odbywają się boje. Rozsypała się już wieża Babilońska Dymitra, a jesz-