Strona:PL Miciński - Nietota.djvu/181: Różnice pomiędzy wersjami

 
(Brak różnic)

Aktualna wersja na dzień 17:30, 25 paź 2021

Ta strona została przepisana.

ta, lecz barbarzyńsko terającym Wieszczką Marę wraz z jej idejami Ornakowemi.
Trzecim był nikt inny, jak milioner i genialny inżynier, pan Muzaferid — o ponurej twarzy i skośnem spojrzeniu, nie mówiący nigdy nic, lecz zato gdy znalazł się sam nad morzem Pratatr we fiordzie Kościeliskim, gdzie potonęły dżunki tatarów — osobliwie kiedy była noc, a księżyc — p. Muzaferid wydawał dzikie, iście nogajskie okrzyki.
Teraz też milczał, przeszywając natomiast strasznym wzrokiem dzięcioła, który wykuwał pracowicie swój powszedni chleb w postaci białych tłustych robaków, gnieżdżących się pod zestarzałą korą.
Nakoniec, ostatnim był senator p. Mogilnicki, o którym nic więcej powiedzieć nie trza, jeno, że był stryjem X. Bazylianina i zakładał, to zrzucał niecierpliwie swoje pince nez.
— Hopla! rzekł tubalnym, jakby ze Synaju głosem p. Ostafiej Huraganowicz, dokąd to, panie Anonimus, tak bieżysz? i czemu nie na wiecu, gdzie Mag Litwor w kozi róg zapędza dotychczasową Polskę? he? (stuknął fajeczką o pień drzewa i wytrząsł popiół). Podaj nam tu waszmość jeszcze Arjamana, chciałby p. Mogilnicki jemu coś powiedzieć z racyi polityki, a i ja może zabrałbym głos prawem takiego, co widział prawdziwe lodowce — i mówił z prawdziwymi Maghusami! —
Kronikarz nie miał odwagi odmówić trzem mownym, a czwartemu milczącemu, w myśl przysłowia: gdy ci trzej mówią, żeś pijany — to idź spać.
Szczególniej, że i pan Zimorodek zapiszczał ostro o tem, że tu szacunku nie mają w tym domu dla nikogo i że mu wątroba już puchnie na grubość większą, niż zwykle.
Kronikarz podszedł cicho pod wiec obradujący i nasunąwszy się zdala na oczy Arjamanowi, skinął nań.