Strona:PL Miciński - Nietota.djvu/184: Różnice pomiędzy wersjami

 
(Brak różnic)

Aktualna wersja na dzień 17:33, 26 paź 2021

Ta strona została przepisana.

— Co, zahuczał p. Ostafiej­‑Euzebiusz — powiedz, idjotyczny! —
— Z przystojnego, lecz ze szpetną brodawką na nosie staruszka zrobił —
[Pan Ostafiej stuknął fajeczką o drzewo tak, że aż odłupnęła się kora] —
się czcigodny starzec, palący węża — i ma wygląd, jak Ojca rodzonego kocham — tego jak tam — tego co jest un solitaire, un grand solitaire de Tibet —
dalaj — dalaj — mów drogi kochany panie Euzebiuszu —
ja będę na Ciebie tak patrzył, a ty czytaj — i ja sprawdzę, czy też choć jedną literę zrozumie z tej Niedojty...
Mów panie Euzebiuszu, mów, jak Trójcę mistyczną kocham, mów!... —
Więc zahuczał głos pana Ostafieja, zaś Arjaman znudzony usiadł na pniu, nie zważając na kronikarza znaki, iż to nie wypada wobec senatora stojącego, p. Mogilnickiego.
I zahuczał tako głos p. Ostafieja:
— Jest albowiem osłostwem w czasach zamętu. —
Tu pan Mogilnicki wzniósł rękę do kapelusza, uśmiechnął się uprzejmie, uścisnął dłoń pana Ostafieja, jako tego, co za jednym zamachem przebył najtrudniejszy poroh — pan Ostafiej zamilkł, jakby wpadł w kapustę — a Magnat Mogilnicki, kręcąc binoklami — mówił już sam wytrawnie, prawdziwy statysta krajowy, którego mowy, na imieninach wygłoszone, są drukowane we wszystkich organach prasy.
— Słusznie wspomniał przedmówca, że jest niebezpiecznem w czasach orgiastycznego zamętu pojęć w Polsce przydawać swoje widzimisię; płodzić legiony niedouków bez udziału kobiety —
— Ha ha — zapodziemił głos p. Ostafieja — chyba przy pomocy egzaltowanych panien, którym też zwidzi się i wlazłszy na gruszkę...