Strona:PL Balzac - Małe niedole pożycia małżeńskiego.djvu/170: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja przejrzana] | [wersja przejrzana] |
→Przepisana: — |
Znacznik: Skorygowana |
||
Status strony | Status strony | ||
- | + | Skorygowana | |
Treść strony (podlegająca transkluzji): | Treść strony (podlegająca transkluzji): | ||
Linia 2: | Linia 2: | ||
{{tab}}Karolina wychyla się z powozu i próbuje otrzeć suchą łzę.<br> |
{{tab}}Karolina wychyla się z powozu i próbuje otrzeć suchą łzę.<br> |
||
{{tab}}— Słuchaj, dziecko, powiada Adolf: czyż mogę cię puścić samą do maneżu? czyż mogę cię odprowadzać i czekać na ciebie, wśród tylu kłopotów jakie mam obecnie? Co tobie znów się dzieje? Zdaje się, że daję ci wystarczające motywy.<br> |
{{tab}}— Słuchaj, dziecko, powiada Adolf: czyż mogę cię puścić samą do maneżu? czyż mogę cię odprowadzać i czekać na ciebie, wśród tylu kłopotów jakie mam obecnie? Co tobie znów się dzieje? Zdaje się, że daję ci wystarczające motywy.<br> |
||
{{tab}}Adolf widzi perspektywę stajni, konia, grooma, konia dla służącego, słowem wszystkie kłopoty jakie spadają na męża zawodowej lwicy.<br> |
{{tab}}Adolf widzi perspektywę stajni, konia, grooma, konia dla służącego, słowem wszystkie kłopoty jakie spadają na męża zawodowej ''lwicy''.<br> |
||
{{tab}}Gdy kobietom daje się racje zamiast im dać to czego chcą, niewielu mężczyzn odważy się zajrzeć w głąb tej małej otchłani zwanej sercem, aby zmierzyć gwałtowność burzy jaka się tam zbiera w jednej chwili.<br> |
{{tab}}Gdy kobietom daje się racje zamiast im dać to czego chcą, niewielu mężczyzn odważy się zajrzeć w głąb tej małej otchłani zwanej sercem, aby zmierzyć gwałtowność burzy jaka się tam zbiera w jednej chwili.<br> |
||
{{tab}}— Twoje racje! Och, jeśli o nie chodzi, oto one, wykrzykuje Karolina. Jestem twoją żoną: pocóżbyś się miał troszczyć o moje przyjemności. A wydatek! Co do tego, to bardzo źle rachujesz, mój drogi!<br> |
{{tab}}— Twoje racje! Och, jeśli o nie chodzi, oto one, wykrzykuje Karolina. Jestem twoją żoną: pocóżbyś się miał troszczyć o moje przyjemności. A wydatek! Co do tego, to bardzo źle rachujesz, mój drogi!<br> |
||
{{tab}}Kobiety mają tyle odcieni dla słów: mój drogi, ile ich znają Włosi dla słowa: ''amico''; naliczyłem ich dwadzieścia dziewięć, z których wszystkie wyrażają dopiero rozmaite stopnie nienawiści.<br> |
{{tab}}Kobiety mają tyle odcieni dla słów: ''mój drogi'', ile ich znają Włosi dla słowa: ''amico''; naliczyłem ich dwadzieścia dziewięć, z których wszystkie wyrażają dopiero rozmaite stopnie nienawiści.<br> |
||
{{tab}}— O, co do tego, to się przekonasz! ciągnie Karolina. Rozchoruję się i zapłacisz aptekarzowi i doktorowi to co byłbyś wydał na konia. Mam tkwić zamurowana w domu, o to ci chodzi. Spodziewałam się tego. Prosiłam o pozwolenie, pewna że odmówisz; chciałam się tylko przekonać jak się do tego weźmiesz.<br> |
{{tab}}— O, co do tego, to się przekonasz! ciągnie Karolina. Rozchoruję się i zapłacisz aptekarzowi i doktorowi to co byłbyś wydał na konia. Mam tkwić zamurowana w domu, o to ci chodzi. Spodziewałam się tego. Prosiłam o pozwolenie, pewna że odmówisz; chciałam się tylko przekonać jak się do tego weźmiesz.<br> |
||
{{tab}}— Ależ... Karolino?<br> |
{{tab}}— Ależ... Karolino?<br> |