Bądź błogosławiona (Sienkiewicz, 1894): Różnice pomiędzy wersjami
[wersja nieprzejrzana] | [wersja nieprzejrzana] |
Usunięta treść Dodana treść
m nowe |
formatowanie tekstu, myśliniki, kategoria, -stopka |
||
Linia 3:
|autor=Henryk Sienkiewicz
|sekcja=Legenda indyjska
|stopka=0
}}
Raz, w jasną noc księżycową, mądry a wielki Kryszna zamyślił się głęboko i rzekł:<br />
Ale po chwili pomyślał:<br />▼
▲- Myślałem, że człowiek jest najpiękniejszym tworem na ziemi - i myliłem się. Oto widzę kwiat lotusu, kołysany nocnym powiewem. O ile on piękniejszy od wszystkich żyjących istot: listki jego otwarły się właśnie na srebrne światło księżyca - i oczu nie mogę od niego oderwać... Tak, nie ma między ludźmi nic podobnego - powtórzył z westchnieniem.<br />
▲Ale po chwili pomyślał:
Zadrżała wnet leciuchno fala, jakby trącona skrzydłem jaskółki, noc rozjaśniła się, księżyc zabłysnął mocniej na niebie, rozśpiewały się głośniej nocne drozdy, a potem nagle umilkły. I czar się spełnił: przed Kryszną stanął lotus w ludzkiej postaci.<br />▼
▲- Dlaczego bym ja, bóg, nie miał potęgą słowa stworzyć istoty, która by była tym między ludźmi, czym lotus między kwiatami? Niech więc tak będzie na radość ludziom i ziemi! Lotusie, zmień się w żyjącą dziewicę i, stań przede mną!<br />
▲Zadrżała wnet leciuchno fala, jakby trącona skrzydłem jaskółki, noc rozjaśniła się, księżyc zabłysnął mocniej na niebie, rozśpiewały się głośniej nocne drozdy, a potem nagle umilkły. I czar się spełnił: przed Kryszną stanął lotus w ludzkiej postaci.
Sam bożek zdumiał się.<br />
A dziewczyna poczęła szeptać tak cicho, jak szemrzą białe płatki lotusu, całowane letnim powiewem:<br />
Kryszna podniósł mądre oczy ku gwiazdom, przez chwilę myślał, po czym spytał:<br />▼
▲- Panie! Zmieniłeś mnie w żywą istotę; gdzież mi teraz zamieszkać każesz? Pamiętaj, panie, że gdy byłam kwiatem, drżałam i tuliłam listki za każdym tchnieniem wiatru. Bałam się, panie, nawalnych dżdżów i burzy, bałam się gromów i błyskawic, bałam się nawet palących promieni słońca. Tyś mi kazał być wcieleniem lotusu, więc zachowałam dawną naturę i teraz boję się, panie, ziemi i wszystkiego, co się na niej znajduje... Gdzież mi zamieszkać każesz?<br />
▲Kryszna podniósł mądre oczy ku gwiazdom, przez chwilę myślał, po czym spytał:
▲- Chcesz żyć na szczytach gór?<br />
▲- A więc... zbuduję ci pałac z kryształu na dnie jeziora.<br />
▲- Chcesz stepów bez końca?<br />
▲- O panie! Wichry i burze tratują stepy na kształt stad dzikich.<br />
— Ciemno tam, panie; boję się.<br />
▲- Cóż z tobą uczynić, kwiecie wcielony?... Ha! W pieczarach Ellory żyją święci pustelnicy...<br />
▲- Czy chcesz zamieszkać z dala od świata, w pieczarze?<br />
▲- Ciemno tam, panie; boję się.<br />
Kryszna usiadł na kamieniu i wsparł głowę na ręku. Dziewczyna stała przed nim drżąca, przestraszona.<br />
Tymczasem zorza poczęła rozświecać niebo na wschodzie. Ozłociła się toń jeziora, palmy i bambusy. Chórem ozwały się różowe czaple, błękitne żurawie i białe łabędzie na wodach, pawie i bengali w lasach, a do wtóru im rozlegały się dźwięki strun, nawiązanych na muszlę perłową, i słowa ludzkiej pieśni.<br />
Kryszna obudził się z zadumy i rzekł:<br />▼
▲Kryszna obudził się z zadumy i rzekł:
▲- To poeta Walmiki wita wschód słońca.<br />
Po chwili rozsunęły się firanki purpurowych kwiatów, pokrywających liany,<br />
i nad jeziorem ukazał się Walmiki.<br />
Ujrzawszy wcielony lotus przestał grać. Perłowa muszla wysunęła mu się z wolna z dłoni na ziemię, ręce opadły wzdłuż bioder i stanął niemy, jak gdyby wielki Kryszna zmienił go w drzewo nadwodne.<br />
A bożek ucieszył się z tego podziwu nad własnym dziełem i rzekł:<br />▼
▲A bożek ucieszył się z tego podziwu nad własnym dziełem i rzekł:
▲- Zbudź się, Walmiki, i przemów!<br />
I Walmiki przemówił:<br />
To jedno słowo tylko pamiętał i to jedno mógł wypowiedzieć.<br />
Twarz Kryszny rozpromieniła się nagle.<br />
Walmiki zaś powtórzył po raz drugi:<br />
Wola potężnego Kryszny, wola bóstwa, poczęła popychać dziewczynę ku sercu poety. Bożek uczynił też serce Walmiki przejrzystym jak kryształ. Pogodna jak dzień letni, spokojna jak fala Gangesu, wstępowała dziewczyna w przeznaczony dla siebie przybytek. Lecz nagle, gdy głębiej spojrzała w serce Walmiki, twarz jej pobladła i strach owionął ją niby wiatr zimny. A Kryszna zdziwił się.<br />▼
▲- ...Kocham!...<br />
▲Wola potężnego Kryszny, wola bóstwa, poczęła popychać dziewczynę ku sercu poety. Bożek uczynił też serce Walmiki przejrzystym jak kryształ. Pogodna jak dzień letni, spokojna jak fala Gangesu, wstępowała dziewczyna w przeznaczony dla siebie przybytek. Lecz nagle, gdy głębiej spojrzała w serce Walmiki, twarz jej pobladła i strach owionął ją niby wiatr zimny. A Kryszna zdziwił się.
Lecz dobry i mądry Kryszna rzekł:<br />▼
▲- Kwiecie wcielony - spytał - czy i serca poety się boisz?<br />
▲- Panie - odpowiedziała dziewczyna - gdzież mi to zamieszkać kazałeś? Otom w tym jednym sercu ujrzała i śnieżne szczyty gór, i głębiny wód, pełne dziwnych istot, i step z wichrami i burzą, i ciemne jaskinie Ellory; więc boję się znowu, o panie!<br />
▲Lecz dobry i mądry Kryszna rzekł:
▲- Uspokój się, kwiecie wcielony! Jeśli w sercu Walmiki leżą samotne śniegi, bądź ciepłym tchnieniem wiosny, które je stopi; jeśli jest głębia wodna, bądź perłą w tej głębi; jeśli jest pustka stepu, posiej w niej kwiaty szczęścia; jeśli są ciemne pieczary Ellory, bądź w tych ciemnościach słońca promieniem... A Walmiki, który przez ten czas odzyskał mowę, dodał:
[[Kategoria:Henryk Sienkiewicz]]
▲- I bądź błogosławiona!
|