Pogrzeb kapitana Meyznera: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja nieprzejrzana][wersja przejrzana]
Usunięta treść Dodana treść
+edycja
scalanie proofread
Linia 1:
{{Dane tekstu
{{Nagłówek
| autor = Juliusz Słowacki
| tytuł = Pogrzeb kapitana Meyznera
|autor=Juliusz Słowacki
| podtytuł =
|sekcja=
| wydawnictwo = Księgarnia W. Gubrynowicza
|adnotacje=
| drukarz = W. L. Anczyc i Spółka
|poprzedni=
| redaktor= Bronisław Gubrynowicz
|następny=}}
| rok wydania = 1909
| miejsce wydania = Lwów
| strona indeksu = Dzieła Juliusza Słowackiego T1 (1909)
| źródło = [[commons:File:PL Dzieła Juliusza Słowackiego 01 (Gubrynowicz).djvu|Skany na commons]]
| pochodzenie= [[Dzieła Juliusza Słowackiego tom I (1909)|Dzieła Juliusza Słowackiego tom I]]
| poprzedni = W albumie E. hr. Krasińskiej
| następny = Anioły stoją...
| inne = {{Całość|Dzieła Juliusza Słowackiego tom I (1909)/Całość}}
}}
 
<poemcenter>
{|width=400|
Wzięliśmy biedną trumnę ze szpitalu,
|-
Do żebrackiego mieli rzucić dołu;
|<pages index="Dzieła Juliusza Słowackiego T1 (1909)"
Ani łzy jednej matczynego żalu,
from="PL Dzieła Juliusza Słowackiego 01 (Gubrynowicz).djvu/132"
Ani grobowca nad garstką popiołu!
to="PL Dzieła Juliusza Słowackiego 01 (Gubrynowicz).djvu/133" />
Wczora był pełny młodości i siły —
|-
Jutro nie będzie nawet — i mogiły.
|}
 
</center>
Gdyby przynajmniej przy rycerskiej śpiewce
Karabin jemu pod głowę żołnierski!
Ten sam karabin, w którym na panewce
Kurzy się jeszcze wystrzał belwederski,
Gdyby miecz w sercu lub śmiertelna kula —
Lecz nie! — szpitalne łoże i koszula!
 
Czy on pomyślał — tej nocy błękitów,
Gdy Polska cała w twardej zbroi szczękła,
Gdy leżał smętnie w trumnie Karmelitów,
A trumna w chwili zmartwychwstania pękła.
Gdy swój karabin przyciskał do łona —
Czy on pomyślał wtedy, że tak skona?!
 
Dziś przyszedł chciwy jałmużny odźwierny
I przyszły wiedmy, które trupów strzegą,
I otworzyli nam dom miłosierny,
I rzekli: „Brata poznajcie waszego!
Czy ten sam, który wczora się po świecie
Kołatał z wami? — czy go poznajecie?”
 
I płachtę z głowy mu szpitalna zdjęto,
Nożami pośmiertnych rzeźników czerwoną;
Źrenicę trzymał na blask odemkniętą,
Ale od braci miał twarz odwróconą;
Więceśmy rzekli wiedmom, by zawarły
Trumnę, bo to jest nasz brat — ten umarły.
 
I przeraziła nas wszystkich ta nędza,
A jeden z młodszych spytał: „Gdzież go złożą?”
Odpowiedziała mu szpitalna jędza:
„W święconej ziemi gdzie przez miłość bożą
Kładziemy poczet nasz umarłych tłumny,
W jeden ogromny dół — na trumnach trumny”.
 
Więc ów młodzieniec, męki czując szczere,
Wydobył złoty jeden pieniądz drobny
I rzekł: „Zaśpiewać nad nim Miserere,
Niechaj ogródek ma i krzyż osobny...”
Zamilkł: a myśmy pochylili głowy,
Łzy i grosz sypiąc na talerz cynowy.
 
Niech ma ogródek — i niech się przed Panem
Pochwali tym, co krzyż na grobie gada:
Że był w dziewiątym pułku kapitanem,
Że go słuchała cała rycerzy gromada,
A dziś ojczyźnie jest niczym nie dłużny,
Chociaż osobny ma kurhan — z jałmużny.
 
Ale Ty, Boże! który z wysokości
Strzały Twe rzucasz na kraju obrońce,
Błagamy Ciebie przez tę garstkę kości,
Zapal przynajmniej na śmierć naszą słońce!
Niechaj dzień wyjdzie z jasnej niebios bramy,
Niechaj nas przecie widzą — gdy konamy!
 
<small>Paryż, dnia 30 października 1841 r.</small>
</poem>
{{edycja}}
 
{{TekstPD|Juliusz Słowacki}}
 
[[Kategoria:Juliusz Słowacki]]
[[Kategoria:LiteraturaDzieła polskiegoJuliusza romantyzmuSłowackiego tom I (1909)]]