Strona:Janusz Korczak - Koszałki Opałki.djvu/55: Różnice pomiędzy wersjami

[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
m 1 wersja
Status stronyStatus strony
-
Bez treści
+
Przepisana
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 1: Linia 1:
{{pk|cu|kiernię}}, ani zbyt chętnie, ani z ociąganiem. I zakład zostaje zamknięty — aż do dnia następnego.<br />
{{tab}}Firma istnieje wiele lat, ma coraz więcej życzliwych, skromna działalność rozszerza się. Aż kiedyś ktoś tam nogę podstawi, lub wskutek zmiany warunków — zostaje zwinięta lub sprzedana. Pokiwa ten i ów głową, westchnie życzliwszy, wspomni dobrym słowem jej pączki lub babki śmietankowe — ot i ludziska zapomną.<br />
{{tab}}Nikt nie przeklina, ani unosi się zbytnio, zrzadka ktoś sarknie na cenę wysoką lub opieszałą usługę.<br />
{{tab}}Znałem człowieka zrównoważonego.<br />
{{tab}}Było to w tym głupim okresie życia, gdy się krowiankę swych ideałów chce szczepić na prawo i na lewo, wszystkim i każdemu z osobna, gdy się pięści wściekle zaciska, gdy ktoś powie: «Nie chcę» albo «już jestem szczepiony», albo: «nie przyjmuje się, panie kochany; już próbowali».<br />
{{tab}}Nic dziwnego, że człowiek ten zrazu wstręt we mnie budził:<br />
{{tab}}— Jak pan możesz tak żyć? Zaręczam panu, że frenologja podniesie pana duchowo, da panu cel w życiu, nauczy pana myśleć — da panu szczęście. Dlaczego pan nie chcesz? Co panu to szkodzi?<br />
{{tab}}A on odpowiedział spokojnie:<br />
Stopka (noinclude):Stopka (noinclude):
Linia 1: Linia 1:
<references/>
__NOEDITSECTION__