Strona:Śmiertelna gałka.djvu/8

Ta strona została uwierzytelniona.
— 6 —

Złoto-włosa dzieweczka wbiegła do pokoju i objęła ojca za szyję. Ten ją przycisnął do piersi i ucałował kilka razy.
— Ależ papo, nie powinieneś mnie tak mocno całować; rozpuścisz mi włosy!
— Przepraszam cię moje dziecko! Czy mi przebaczysz? Tak mi to przykro!
— Ależ naturalnie, papo! Ale czy ci naprawdę przykro?
— Sama osądź, Abby! — i zakrywszy twarz rękami pułkownik udał że szlocha.
Dziecko, przejęte skruchą, samo płakać zaczęło, ciągnąc go za rękaw.