Strona:A. Kuprin - Miłość Sulamity.djvu/35

Ta strona została przepisana.

Król głaszcze łagodnie jej małą szorstką rękę.
— Musi ci się pewnie w winnicy nudzić samej?
— O nie! Pracuję, śpiewam... W południe przynoszą mi coś jeść, a wieczorem zastępuje mnie jeden z braci. Niekiedy kopią korzenie mandragory, podobne do mamaleńkich ludzi... Nabywają je od nas kupcy chaldejscy. Powiadają, że robią oni z nich napój nasenny. Powiedz, czy to prawda, że jagody mandragory pobudzają kochać?...
— Nie, Sulamito! W miłości podnietą jest tylko miłość. Powiedz, masz ty ojca lub matkę?
— Tylko matkę, ojciec umarł dwa lata temu. Bracia wszyscy są starsi odemnie i wszyscy z pierwszego małżeństwa, z drugiego zaś ja i siostra.
— A siostra twa tak samo jak i ty piękna?
— Siostrzyczka moja jeszcze mała, ma dopiero dziewięć lat.
Śmieje się król. Pociąga ku sobie lekko Sulamitę i szepcze do ucha:
— Dziewięć lat... więc jeszcze nie może mieć takiej piersi jak ty, takiej dumnej ognistej piersi!