Strona:Abraham Penzik - Antysemici i nekrofile.pdf/9

Ta strona została uwierzytelniona.

większą trudność, jaką ta Organizacja miała do przezwyciężenia, stanowiło otrzymanie zezwolenia na otwarcie i prowadzenie szkoły i częste zamykanie szkół przez państwowe władze szkolne z byle jakich powodów. A ci wychowawcy polscy, którzy szczerze interesowali się szkolnictwem wogóle, a żydowskiem w szczególności, wiedzieli doskonale, jak wzorowe to były szkoły i na jak wysokim poziomie one były prowadzone.

Prawo pisane a praktyka

1. Za życia Piłsudskiego
Tak, nawet to wielce ograniczone prawo pielęgnowania swego języka, literatury i zakładania szkół itd. w praktyce przestawało wogóle być prawem. To była tylko jedna z dziedzin, w których praktyka i życie, o ile chodzi o Żydów, nie odpowiadały prawu wogóle, a konstytucyjnemu w szczególności.
Podobna praktyka była stosowana w związku z prawem dostępu do urzędów publicznych “w równej mierze dla wszystkich”. O przyjęciu kandydata decydowała w pierwszym rzędzie metryka urodzenia. Kwalifikacje kandydata były rzeczą drugorzędną. Szanse kandydata wyznania rzymsko-katolickiego, a cóż dopiero takiego, którego przodkowie również należeli do tego wyznania, były bez porównania większe od szans kandydata wyznania grecko-katolickiego czy ewangielickiego. Wyznanie mojżeszowe i żydowska przynależność narodowa dawały kandydatowi 99 procent pewności, że podanie jego nie będzie uwzględnione.
To miało jeszcze większe zastosowanie w armji. Byli oficerowie armji państw zaborczych, którzy w rubryce “narodowość” wypisali “żydowska”, nie zostali przez polskie władze wojskowe weryfikowani. Takich oficerów — służby czynnej i rezerwy — zdolnych do służby wojskowej, pozbawiano stopnia oficerskiego. Otrzymywali oni od Komisji Weryfikacyjnej następującej treści cyrograf: “Zwalnia się pana z wojska tak na czas pokoju, jak i wojny”. Taki cyrograf był oczywiście mniej bolesny od obozu koncentracyjnego w Jabłonnie, ale niemniej poniżający.
Te praktyki były wprawdzie przedmiotem protestów i zażaleń, które doprowadziły do tego, że polscy mężowie stanu konferowali z niektórymi przedstawicielami Żydów, a nawet zapraszali ich na ryby gotowane po żydowsku i zawierali z nimi tak zwane ugody polsko-żydowskie (Grabski-Thon), ale dla mas żydowskich pożytku z tego nie było żadnego. Gdy w jakiś czas po przewrocie majowym z roku 1926 pułkownik Sławek, na polecenie Piłsudskiego, organizował Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem (BBWR), ogłosił on wszem wobec, że wszelkie dyskryminacje narodowościowe odtąd nie będą miały miejsca i zaprosił Żydów do przystąpienia do wymienionej co dopiero partji rządowej, popularnie zwanej “Sanacją”. Znaleźli się oczywiście naiwni Żydzi, którzy to zaproszenie skwapliwie przyjęli. Byli to przedstawiciele czarnej reakcji żydowskiej. Chejdery (nazwa szkół ortodoksyjnych) otrzymały wprawdzie za to większe niż dotąd uprawnienia, i kilku

7