Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 1.pdf/106

Ta strona została uwierzytelniona.

jest — to prawda — a dla mnie droższy od złota, tylko że patrzeć na niego nie mogę.... taki brzydki.... Ale to — intra parenthesim. Oblęcki mnie pokochał, upoiłem go razy kilka, aż śpiewał.... Gaudemus i drugą studencką.... Meum est propositum in taberna mori.... Musiałem się jéj dla jego miłości nauczyć. Gdy mnie prezesowa zagadnęła o obraz, myślę sobie: — pięknie on ci go namaluje! Ano — co mnie do tego! Piszę do Oblęckiego: przyjedź na ponczyk.... zrobię ci rzymski.... będziemy przy nim śpiewali. Stawi się. Gdy podpił — ja występuję z propozycyą. Wiedziałem, że się boi i nie lubi malować, choć to jego professya. Zbladł, począł się wymawiać. Ja nalegam, przycisnąłem go, dał słowo.... Trzy miesiące słychu o nim nie było — dowiadywałem się, mówili, że zamknięty siedzi.... Począłem go listami napominać.... Naostatek obiecuje mi, że obraz przywiezie. Naznaczyłem, dzień, czekam.... Przybył.... Na bryczcze z nim paczka zabita.... on blady, jak z krzyża zdjęty.... ledwiem go odchuchał ponczem. Jest obraz? Westchnął — jest.... Ciekawość mnie wzięła.... żeby też to zobaczyć.... Jużeśmy podpili nieco. — Pokaż — powiadam. — Zgoda! Posłałem po obcęgi, zaraz zdjęliśmy wieko.... Byłem okrutnie ciekawy tego bohomaza — a no — zdziwiłem się. Obraz mi się wydał piękny, tylko osobliwa rzecz, przypominał bardzo