Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 1.pdf/108

Ta strona została uwierzytelniona.

ło to do północy prawie, ale majowa noc — żal się spać kłaść, nikt o śnie nic pomyślał. Zarznicki w końcu wystąpił z prośbą do Roberta, aby mu dwadzieścia korcy owsa pożyczył, które oddać miał gdy stertę zwiezie i namłóci. Naturalnie nie odmówiono mu, i około dwunastéj pozbył się Robert sąsiada, a ojcu pokoju swojego i łóżka ustąpiwszy, sam się na kanapie przespać położył.
Charakteru Roberta łatwo się już domyślić z tego cośmy mówili o nim. Nie zbywało mu na energii względem obcych ludzi; ojca tak kochał, iż w obec niego był bezsilny. Bolało go jednak, iż bronić nie umiał i nie mógł tego co szanował. Panna Ada była dlań ideałem niewiasty, nie rozumiano jéj, spotwarzano. Robert się czuł winnym, że w obronie stanąć nie umiał. Wyrzucał to sobie niemal jak podłość.
Przez całą noc pół śpiąc, pół marząc, kłócił się z ludźmi i z sobą; zdało mu się, że z poszanowaniem tlómaczy ją przed ojcem. Męczył się czując, że mu to przychodzi trudno, że co czuje, wyrazić nie umie.
Major także niewiele spał i niespokojnie — usiłował samego siebie uspokoić, a kochanego Roberta oczyścić we własnych oczach. Juściż niebezpieczeństwa nie było, ażeby się miał zakochać?... Od jeżdżenia częstszego do Ruszkowa można go było powstrzymać refleksyą, że synowi starego