Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 1.pdf/109

Ta strona została uwierzytelniona.

wojaka nie przystało być rezydentem i dworakiem dziwaczki.... i na równi u niéj stać z pół-waryatami....
Panny Ady nie rozumiał jeszcze major.... Widział ją oczyma tłumu, sądził z powierzchowności.... czy sprawiedliwie? spytał sam siebie....
Przywiązanie do syna i rodzicielskie ocenienie jego czystéj duszy, wprawiało majora w największą niepewność. Juściż — mówił sobie — kiedy ten poczciwy mój Robert szanuje ją i czuje w niéj cnotę i rozum — jakżeby on się ze swym instynktem mógł omylić?
Słowem, bił się major myślami, a przeklinał dzień i godzinę, gdy dla Roberta wziął Zahaje. Teraz, w téj trwodze innego nie było ratunku, tylko to co major w drodze z Ruszkowa do Zahajów wymyślił: — Robertowi oddać dziedziczne Żabliszki, a samemu siąść w Zahajach....
Było to największą ofiarą jaką serce ojcowskie mogło uczynić dla jedynego dziecięcia.... W Żabliszkach otaczały go wspomnienia szczęścia, tu się przechadzał jeszcze cień ukochanéj żony, tu na cmentarzu złożył jéj zwłoki i sam chciał przy nich spoczywać. Oddalić się z Żabliszek było to powoli zamierać z tęsknoty i wyrzec się jedynych pociech, jakie miał major na świecie. Ale matka tam, z niebios patrząc.... zdawała mu się szep-