Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 1.pdf/149

Ta strona została uwierzytelniona.

— Przychodzę pannę kasztelankę pożegnać (tak ją przez grzeczność tytułował, choć ojciec był tylko kasztelanicem) — muszę jechać do Brześcia....
— Jak to? bez obiadu?
— Na obiad niepodobna mi czekać, prosiłem o śniadanie — jadę dla dyrygowania rekollekcyami naszych duchownych.... a to jest ważniejsza missya, niż inne, rzekł ks. prałat....
— I tak — od uroczystości naszéj, hrabia ucieka? (Wywzajemniając się kasztelanka, nie zapominała o tytule hrabiego)....
— Od jakiéj uroczystości?
— A dziś! dziś przecież.... tout est sur pied, aby godnie przyjąć ojca pana Roberta.... dodała panna Hortensya z szyderstwem.
Ksiądz się zmarszczył....
— Rzeczywiście, zaczęła zbliżając się panna Hortensya i głos zniżając — nasza biedna Ada od rana słyszę — contre tous ses us et coutumes, lata, napędza i dysponuje....
Położyła palec wyschły na nosie....
— Tak, tak, mówiła — nie trzeba zasypiać. Księże prałacie dobrodzieju — bo jest, jest i nie omyliłam się w méj dyagnozie, rzeczywiste jest niebezpieczeństwo!.... Ta stalą okryta heroina nasza, któréj żaden pocisk dotąd nie dotknął, która wyśmiała, wzgardziła księciem C.... — która poroz-