Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 1.pdf/152

Ta strona została uwierzytelniona.

ścinał najpiękniejsze moje kwiaty, i to jeszcze najpierwsze, z których nasienie najlepsze? hę?
— Alboż ja wiem? Pan Habicht może się kocha?
Ogrodnik nie był żonaty.... Uśmiechnął się....
— Powiem pani jedno — począł z powagą — oto, gdybym się zakochał na stare lata — a to się też trafia — czy pani myśli, że taki bukiet dałbym mojéj pannie? Nigdy w świecie....
Tylko dziedziczka ma prawo życia i śmierci nad temi poddanemi swemi. Kazano bukiet przynieść — słucham. Nie dałem go robić Kondratowi, boby mi pokaleczył moje wychowanki..
Westchnął....
— A cóż to się stało Adzie, że takie popełnia okrucieństwo? spytała panna.
Ogrodnik z wolna oczy podniósł.
— Masz pani słuszność — rzekł — okrucieństwo.... Jestem u niéj w służbie od czasu jak objęła majątek — wie pani, wie? — zostawiała mi zawsze swobodę dawania lub oszczędzania kwiatów — dziś — kazała!! słyszy pani! kazała!!
To mówiąc zdjął aksamitną czapeczkę, skłonił się, minę zrobił dziwną i odszedł ku werandzie pałacowéj, przypatrując się swym kwiatom.
Maleńka ta pozornie okoliczność, tak potwierdzała postrzeżenia których pannie Hortensyi udzielił Musiatowski, że po krótkim namyśle, wróciła do swojego pokoju i niezwłocznie się ubierać za-