Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 1.pdf/157

Ta strona została uwierzytelniona.

— Jadąc na rekollekcye — cicho odezwała się Ada, ciągle powoli grając chorał, — zresztą kiedyż kanonik jest wesoły?
— Tak, ale tym razem — dziwnie był posępny....
Nie odpowiadała Ada, w ganku od ogrodu dały się słyszeć głosy, porzuciła fortepian i poważnym krokiem poszła naprzeciw gości.
W istocie oni to byli. Major we fraku, w białéj chustce wysoko zawiązanéj z paradnym węzłem, w rękawiczkach, z włosami staranniéj niż kiedy sprowadzonemi na łysinę i nieznacznie zlepionemi nad czołem tak, aby nie wróciły do naturalnego położenia. Pułkownik w taratatce, ale także z chustką białą na szyi, na ostatek Robert we fraku, dla ojca włożonym, zresztą bardzo po prostu przystrojony i swobodny mimo tego ubrania niezwyczajnego. Na nim zawsze jakoś wszystko leżało doskonale i było mu do twarzy.... Ada to pierwsza postrzegła....
Major, wewnątrz mocno utrapiony, usiłował humor dobry, żołnierski udawać, dość niezręcznie. Tego dnia, na przekór ubraniu, wyszwarcowanemu wąsikowi, okrytéj łysinie, starszym się wydawał niż kiedy. Twarz miał bladą, zmarszczki na niéj zarysowały się widoczniéj, troska go wewnętrzna przygniatała.
Z galanteryą dawnych czasów i temi ruchami trochę wyuczonemi, które niegdyś stanowiły cechę