Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 1.pdf/166

Ta strona została uwierzytelniona.

mogła się nie poznać na uczuciu, jakie natchnęła; wiedziała, że ma moc nad nim....
Jak tylko od malarza odeszli, Robert nie zważając na to, że na nich patrzano, schylił się do ucałowania jéj ręki, podanéj mu tym razem niechętnie i z pewnym oporem i wahaniem....
— A, pozwólże mi pani sobie podziękować, rzekł, za takie łaskawe przyjęcie mojego ojca! Nie prawdaż pani? nie jestże to najlepszy z ludzi?....
Ada uśmiechnęła się.
— Po cóż mi pan dziękujesz? — odpowiedziała chłodno. Poznanie go sprawiło mi prawdziwą przyjemność. To ja wdzięczna jestem za tę miłą chwilę.... Ojciec pański nietylko dobrym, ale rozumnym jest człowiekiem.... Jednakże panie Robercie — będę musiała mieć żal do niego.
— Jakto? za co? podchwycił zdumiony chłopak....
Rozmawiając wyszli nieznacznie do przyległego małego saloniku, gdzie ich nawet wejrzenie chciwe panny Hortensyi ścigać nie mogło.
Ada była dziwnie usposobiona — wzięła za rękę Roberta i spojrzała mu w oczy....
— Czy to prawda, że mi pana chcą odebrać i przenieść gdzieś w Grodzieńskie?
Pytanie było rzucone z taką życzliwością szczerą, z takiém zapomnieniem się, że słuchając go