Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 1.pdf/172

Ta strona została uwierzytelniona.

Przez całą drogę do Zahajów, major fajkę palii i milczał. Parę razy Robert mu wskazał na polach rozmaite fenomena gospodarskie, zwracając na nie uwagę; stary Jazyga jakoś się niemi nie zajmował, zamruczał coś tylko i tak dojechali do dworku.
Tu zrzucając frak i białą chustkę, dwie rzeczy, któremi się brzydził — Jazyga odetchnął szczęśliwszy, siadł w oknie, które wychodziło na lichy ogródek, złożony z bzów, drzewek wiśniowych, agrestów, porzeczek i innych krzewów, i zdawał się teraz dopiero być w swoim żywiole....
— Gadaj sobie co chcesz, odezwał się do syna, nie ma to jak nasze swobodne, proste szlacheckie życie bez fraka, białych krawatów, woskowanych posadzek, galonowanych lokajów i tego sztucznego przyrządu, który mi zawsze teatra przypomina. Mnie staremu już w tych kajdanach salonowych wytrwać trudno....
Robert pocałował w ramię ojca.
— Jakże mi przykro, że odwiedziny u mnie, kochanego ojca zmusiły do tego... występowania w Ruszkowie, z krawatem białym....
— Ale to nie ty jesteś tego przyczyną, tylko ten poczciwy, a dla mnie niezrozumiały pułkownik! Jak on może wytrwać w tém życiu! nie pojmuję. Od rana, tirè à quatre epingles, zawsze na roz-