Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 1.pdf/177

Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy przyszło się rozstawać, a major wstał i ruszyli się wszyscy, żal było każdemu, iż wieczór ten się kończył.... Ada prosiła majora grzecznie, by odwiedzając te strony, nie zapominał o Ruszkowie. Na folwarku u rządcy — pułkownika — czekała jeszcze Jazygę butelka strzemienna starego węgrzyna, którą ściskając się i popłakując wypito do lagru.... powtarzając przysłowie stare, że lagier zębów nie wybija.... Żegnano się stokrotnie, po polsku, w pokoju, na progu, we drzwiach, w sieni, w ganku, na wschodkach, u bryczki, na bryczce.... i potém jeszcze rękami i czapkami.
Myliłby się jednak ktoby wniósł z tego, że stary major Jazyga, dał się rozczulić i zmienił swe przekonania. Stary coraz mniéj mówił wprawdzie, z synem już nawet wcale o Ruszkowie rozmowy nie wszczynał — lecz w głębi duszy z czém tu przybył, z tém odjeżdżał, utwierdziwszy się tylko w swém zdaniu, że Roberta ztąd wyciągnąć potrzeba. Nadzwyczaj uprzejme przyjęcie mądréj panny (jak ją nazywał) napełniało go trwogą. Zarazem wyrachował, że na syna dorosłego działać władzą ojcowską, rozkazem, byłoby niedorzecznością. Postanowił zręcznie wyciągnąć ztąd Roberta, a choć mu się pobyt w Zahajach wcale nie uśmiechał — trwał w myśli wypuszczenia Żabliszek, a wyniesienia się samemu na dzierżawę....
Było to tajemnicą wszystko.... Robert nie wie-